Społeczność sympatyków Czarnych Koszul zbulwersowała wieść podana w piątek przez jedno z ogólnopolskich mediów, że “Trzaskowski postawił znak zapytania przy inwestycji” modernizacji obiektów Polonii Warszawa przy ul. Konwiktorskiej. O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy p. Jarosława Popiołka – prezesa Fundacji Nasza Warszawa, wieloletniego mecenasa polonijnej koszykówki:
Oczywiście, to nie sama informacja o zamrożeniu modernizacji obiektów Polonii Warszawa jest zaskoczeniem, bo każdy znający realia zarządzania Miastem st. Warszawa od 2005 roku oraz stosunek jego władz do problematyki miejskiej, a w szczególności do najstarszego warszawskiego klubu sportowego, mógł bez najmniejszego problemu przewidzieć, że właśnie tak to się zakończy. Natomiast, uzasadnienie tej decyzji jest czymś tak kuriozalnym, że nawet mi (od 25 lat zaangażowanemu w ten temat) nie mieści się to w głowie. Oznacza ni mniej, ni więcej, że Rafał Trzaskowski, ogłaszając przetarg na partnerstwo publiczno-prywatne w celu wybudowania stadionu i hali nie wiedział i nie zdawał sobie sprawy, że realizacja wymagała będzie wpisania jego spłaty do wieloletniego (na 30 lat) planu finansowego Miasta? Oznacza to, że do tej pory nie stanowiło to problemu, ale nastał rok 2024, który “jest bardzo trudny dla samorządów”? Jak to? Przecież słyszeliśmy coś zupełnie odwrotnego. Że poprzednia władza pozbawiała samorząd warszawski środków, a teraz popłyną one szerokim strumieniem. Że “środki zostaną odmrożone jak my wygramy wybory”. To co? Nie wygraliśmy wyborów? To kto je wygrał? I wreszcie najważniejsze – czy ktoś z Państwa zdaje sobie sprawę, ile wynosi kwota na przykład pół miliarda złotych rozłożona na 30 rocznych rat w odniesieniu do rocznego budżetu inwestycyjnego Miasta st. Warszawa? To marginalny, drobny procent – może jego ułamek.
Reasumując – to wszystko bzdury i kłamstwa – nawet zupełnie niezawoalowane. Ale to nic dziwnego ani nowego – dopóki zarządzanie Warszawą będzie podporządkowane partyjnej polityce, to nic się nie zmieni. Politycy tak jak zawsze kłamali, tak kłamią i będą kłamać. Tak było od 2005 roku, chociaż przyznaję, że o ile byłem krytykiem ówczesnej władzy, to dzisiaj na jej wspomnienie łza się jednak w oku kręci. Co by nie mówić, to za kadencji Hanny Gronkiewicz-Waltz zrealizowany został przez Mostostal Warszawa (którego byłem ówczesnym prezesem) generalny remont budynku głównego i hali do koszykówki, bez którego dzisiaj z obiektu nie byłoby co zbierać. Ktoś natomiast, kto spodziewał się czegokolwiek dobrego po Rafale Trzaskowskim, którego – poza światowym klimatem, europejską demokracją, olsztyńskim campusem i warszawską paradą równości – interesują tylko najbliższe wybory prezydenckie, to naprawdę dał się kompletnie wyrolować.
I dlatego, poza warszawskimi rządzącymi, którzy są tutaj tylko po to, żeby nas oszukać i wykorzystać przy urnach wyborczych, należy zadać pytanie – gdzie przez ostatnie 5 lat byli ci, którzy obwołują się przywódcami i przedstawicielami KS Polonia Warszawa? I nie mówię tutaj oczywiście o właścicielu klubu piłkarskiego, który od samego początku patrzył na sprawę chłodno i obiektywnie, trafnie oceniając intencje i zamiary drugiej strony, dzięki czemu się nie zawiódł. Pytam o tych, którzy z takim zgorszeniem i oburzeniem reagowali na kolejne artykuły pojawiające się w tej sprawie w Polonia Ole i innych mediach związanych z Fundacją Nasza Warszawa. Pytam o tych, którzy zamiast grzecznie, ale stanowczo i konsekwentnie upominać się o prawa najstarszego warszawskiego klubu sportowego (mieniąc się przy tym jego samozwańczymi reprezentantami), przez 5 lat mizdrzyli się do przedstawicieli władz miasta, przymilali, składali czołobitne ukłony i tytułowali “Drogimi Włodarzami”, a sprawę proponowali załatwić w ramach “zakulisowych rozmów”? Ci ludzie są w takim samym stopniu winni tego fiaska i zaprzepaszczenia epokowej szansy jak zawodowi politycy, bo tym przynajmniej za mamienie opinii publicznej płacą (z naszych własnych pieniędzy). W jakim i czyim interesie działali natomiast ci najwięksi z polonistów? Może zabiorą głos na początek ci, którzy brali udział w przygotowaniu konkursu architektonicznego, w wyniku którego ma powstać hala sportowa, która nie spełnia nawet wymogów PZKosz, poza tym, że do gry w koszykówkę kompletnie nie będzie się nadawać? To może i lepiej, że jej nie wybudują…
A na koniec najlepsze: jak czytamy, “przygotowania do inwestycji pochłaniają tyle czasu, bo dokumenty trzeba tłumaczyć” – z obcego na nasze. Wiecie Państwo jakie tam firmy startują? – z Austrii, Hiszpanii, Portugalii – każda od kilkudziesięciu lat na warszawskim rynku – wszystko już dawno zostało przetłumaczone. To może ta czwarta z Gdańska ma kapitał z Dolnego Samoa i dlatego to tyle trwa?