MVP sobotniego meczu z TSK Roś Pisz wybrany został przez kibiców 18-letni skrzydłowy KKS Polonia Warszawa Adam Anusewicz. Zdobył w tym spotkaniu 18 punktów i zaliczył 3 przechwyty. Młodego polonistę poprosiliśmy o refleksje dotyczące jego gry w obecnym sezonie.
– W meczu z TSK Roś Pisz mogliście zagrać sporo minut w swoim, młodzieżowym gronie. Jakie wrażenia?
– Myślę, że bardzo fajne. Wiadomo, że są cięższe mecze, w których też zresztą dostajemy szansę, i są takie mecze, w których możemy rozwinąć skrzydła. Widać, że trening pod okiem trenerów, ale też starszych kolegów, po prostu procentuje. Dzięki temu możemy się rozwijać i myślę, że to jest naprawdę świetna okazja dla mnie i dla reszty młodych chłopaków.
– No właśnie, w meczu z tak silnym rywalem jak ŁKS też sporo sobie pograliście i też to fajnie wyglądało w waszym wykonaniu. A więc widać, że się rozwijacie.
– Myślę, że kluczowym czynnikiem, decydującym, że możemy już grać w tego typu meczach jest to, że trenujemy na co dzień z bardzo doświadczonymi zawodnikami. To później procentuje na ligowych boiskach.
– Ale gracie też razem w rozgrywkach III ligi w drużynie UKS Gim 92 Ursynów. To też chyba ma znaczenie, że dobrze rozumiecie się na boisku?
– Tak. Fajnie jest móc sprawdzić się w takich meczach jak ten, ale też fajnie mieć alternatywę w meczach III-ligowych, gdzie mamy okazję wziąć więcej odpowiedzialności na siebie. A to też seniorska liga, więc to również oczywiście procentuje. To też jest bardzo ważne.
– A dacie radę kondycyjnie wytrzymać takie obciążenia? Bo tutaj będziecie zapewne coraz więcej grać…
– Nie powiem, że jest łatwo, ale dajemy radę. Nikt nie obiecywał, że będzie łatwo. (śmiech) To jest coś, na co się wszyscy pisaliśmy i jesteśmy z tego bardzo zadowoleni. To jest to, co kochamy, więc jest bardzo fajnie.
– A spodziewałeś się przed rozpoczęciem sezonu, że będziecie mieli tyle możliwości gry w II lidze?
– Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się. Myślałem, że to będzie głównie udział w treningach. Zwłaszcza, jak zobaczyłem skład i nazwiska, jakie się pojawią w zespole, to nie spodziewałem się, że będziemy dostawali tyle okazji. Naprawdę jesteśmy zaskoczeni, że możemy tak dużo grać.
– Dzisiaj siedziała ci ta piłka w koszu, sporo punktów wrzuciłeś. To był wyjątkowy dzień, czy częściej możemy się spodziewać po tobie takich wyników?
– Czasami wpada, czasami nie, ale trzeba próbować. To rzeczywiście chyba kwestia dnia.
– W każdym razie hala w Piszu jakoś Ci sprzyjała.
– Można tak powiedzieć. Może dlatego, że to moje rodzinne strony? (śmiech) Pochodzę z Łomży, a to zaledwie 60 kilometrów stąd. Znajome środowisko, można powiedzieć.
– A byli znajomi na trybunach?
– Tak, byli. Także moja mama, brat. Więc była dodatkowa motywacja, żeby się dobrze pokazać. Zresztą mama stara się być na każdym naszym meczu, gdy gramy gdzieś bliżej: Ostrów, Białystok, Bielsk… Bardzo jej za to dziękuję.
– W takim razie my także pozdrawiamy mamę.
Rozmawiał Jacek C. Kamiński