Polonijne wieści

Długa historia budowy starej hali Polonii

Długa historia budowy starej hali Polonii

O potrzebie budowy hali sportowej przy ul. Konwiktorskiej mówiło się już niemal od chwili uroczystego otwarcia stadionu Polonii 30 września 1928 roku. Tego dnia gwoździem programu był oczywiście ligowy mecz piłki nożnej z Wisłą Kraków, ale uroczystość uzupełniały i inne imprezy sportowe oraz… przelot samolotu zrzucającego na boisko kwiaty i piłkę. Wśród sportowców inaugurujących działalność stadionu przy Konwiktorskiej byli także koszykarze Czarnych Koszul. Mecz rozegrali na boisku do gier sportowych, które działało „pod chmurką”, w miejscu gdzie dziś znajduje się parking i prowizoryczne baraki klubowe. Polonia wygrała z PIWF 28:15.

Cztery tysiące widzów, którzy przyszli na uroczystości otwarcia nowego obiektu, wyniosło sporo wrażeń, choć nie zawsze radujących kibicowskie serca. Futbolowy „gwóźdź programu” wypadł słabo, bo Polonia przegrała z Wisłą 2:7, a na dodatek na początku spotkania lunął ulewny deszcz, psując widowisko.

Już kilka lat po otwarciu stadionu zauważono, że obiekty sportowe Polonii dobrze służące piłkarzom, lekkoatletom, a nawet w zimie panczenistom, miały jeden mankament: nie było tam hali sportowej! Koszykarskie pojedynki na ubitej ziemi pod gołym niebem, powoli stawały się anachronizmem. W tej sytuacji sekcje gier sportowych (kosz, siatka) oraz bokserska tułały się po całej stolicy. Sportowcy Czarnych Koszul trenowali więc w wynajmowanych niewielkich salach: gimnazjum Reya, szkoły przy ul. Drewnianej, w ośrodku PUWFiPW w Al. Ujazdowskich czy w szumnie nazwanym „Pałacem Sportu” obiekcie YMCA przy Konopnickiej. Wreszcie, w planie inwestycyjnym z 1938 roku umieszczono budowę hali sportowej pod trybunami. Nowy obiekt miał mieć rozmiary 33×19 m, trybuny dla kibiców i zaplecze socjalne. Budowie sprzyjał prezes klubu gen. Kazimierz Sosnkowski.

Niestety, budowy hali nawet nie rozpoczęto, gdyż wybuchła II wojna światowa. Na stadion Polonii, gdzie umieszczono artylerię przeciwlotniczą, spadły niemieckie bomby. Spłonęła drewniana trybuna i pobliskie baraki. Stadion przy Konwiktorskiej został zajęty przez SS-Polizei.

Zaraz po wojnie Polonia szybko zaczęła się odradzać, ale na mocy dekretu prezydenta RP Bolesława Bieruta, komunalizującego stołeczne nieruchomości, jesienią 1945 roku klubowi odebrano stadion. Obiekt przekazano klubowi z powrotem dopiero w 1950 roku, ale już jako Związkowi Sportowemu Kolejarz, bo pod taką nazwą Polonia musiała występować w latach 1950-1955. I właśnie wtedy powstała nowa trybuna główna, a pod nią znany architekt sportowy Julian Brzuchowski zaprojektował basen i halę sportową (którą zaczęto budować we wrześniu 1952 r.).

Hala taka była bardzo potrzebna i klubowi, i stolicy. Przypomnijmy, że były to czasy, gdy w najwyższych ligach koszykarskich grały trzy, a nawet cztery zespoły z Warszawy (Spójnia, AZS, Polonia, Legia oraz Gwardia). A w stolicy pełnowymiarowe kryte boiska istniały tylko na AWF i w Hali Gwardii.

Nową halę sportową klub uzyskał w sobotę 23 stycznia 1954 roku. Miała wymiary 29×18 m i wysokości 10 m. Uroczystość rozpoczęła się o godz. 17.00 i tego dnia do obiektu, udekorowanego stosownymi czerwonymi flagami i komunistycznymi hasłami, przyszło kilkuset gości: budowniczych, przodowników pracy, oficjeli i działaczy klubowych. W kolejnych przemówieniach wysoko postawieni towarzysze nie zająknęli się, że ponad 15 lat wcześniej, za czasów sanacyjnych też planowano budowę hali i to nawet trochę większej. Wreszcie, w podniosłej atmosferze, delegat budowniczych wręczył przedstawicielowi Kolejarza klucze do nowej hali i rozpoczął się pierwszy sportowy akcent – na parkiet weszły… gimnastyczki.

Przedwojenni kibice zapewne długo zastanawiali się, dlaczego akurat sekcja gimnastyczna inaugurowała działalność sali sportowej. Gimnastyka nie była jakoś specjalnie zauważalna w działalności klubu, sekcję tę założono w 1950 roku, a więc już za czasów kolejarskich. Jak widać, takie były wytyczne. Na salę weszły więc gimnastyczki i to nie byle jakie. Przewodziła im olimpijka i mistrzyni świata, sławna i powabna Helena Rakoczy (na zdjęciu po lewej). Nie była związana z żadnym klubem warszawskim, ale dla władzy miała nie tylko sportową zaletę – potrafiła wygłaszać płomienne mowy w zgodzie z wytycznymi partii. Zapewne popis zakończył się burzliwymi oklaskami i hale uznano za oficjalnie otwartą.

Prawdziwi kibice mogli przyjść do hali przy Konwiktorskiej następnego dnia. W niedzielę 24 stycznia rozegrano tu dwa ważne pierwszoligowe mecze koszykarskie, oba ze Spójnią Gdańsk. Koszykarze pod wodzą trenera legendy: Włodka Maleszewskiego niespodziewanie przegrali z gdańszczanami 63:65. W niedzielę zagrały też koszykarki. „Kolejarki” (tak w prasie nazywano ówcześnie zawodniczki Polonii) pokonały gdańszczanki 72:42, a wyróżniającą się w zespole była Hanna Lothówna – córka przedwojennego wiceprezesa Polonii i zarazem czołowego piłkarza Stefana Lotha.

Tego samego dnia mecz rozegrali bokserzy, którzy zmierzyli się z liderem II-ligowych rozgrywek Ogniwem Bielsko-Biała. Ulegli po zaciętej walce 8:12, a tysiąc osób zebranych na bokserskim widowisku nie nudziło się ani chwili. Jakim sposobem zdążono jednego dnia rozegrać dwa spotkania koszykarskie i jedno bokserskie, zostanie tajemnicą organizatorów. Wszak ustawienie ringu na środku sali było czasochłonne.

Następnego dnia w „Przeglądzie Sportowym” każdy kibic mógł przeczytać relacje ze sportowych wydarzeń z ul. Konwiktorskiej, ale była też informacja, że w czasie budowy hali szczególnie zasłużyli się: brygada ślusarzy, (która wykonała 262 proc. normy), brygada murarzy (248 proc.) oraz betoniarze (238 proc.). Zasłużeni dostali dyplomy i medale.

Oddanie do użytku hali przy Konwiktorskiej, jak donosił „Przegląd Sportowy”: Wszyscy sportowcy, a zwłaszcza koszykarze stolicy, muszą przywitać z radością. O gimnastyczkach periodyk nie wspomniał.

Minęło kilkanaście miesięcy i klub wrócił do swej historycznej nazwy. Sportowcy Polonii znów występowali w czarnych koszulkach. Sekcja gimnastyczna zniknęła jak kamfora i hala przez następne dekady służyła głównie koszykówce i boksowi. Jako młody chłopak przychodziłem tu na wielkie mecze lat siedemdziesiątych. Hala z reguły była pełna, a chętnych do obejrzenia najciekawszych meczów było dużo więcej niż miejsc. Na pojedynki bokserów wpuszczano też widzów na parkiet i pamiętam rozgorączkowany tłum dopingujący polonijnych pięściarzy w ich bojach o utrzymanie w II lidze. Wówczas, zimową porą w ciasnej hali z niewydolną wentylacją, osadzała się na ścianach para wodna.

Hala ta do dziś służy Polonii. Czasy się zmieniają, ale obiektu z prawdziwego zdarzenia, jak nie było, tak nie ma. Jest za to poważna obietnica władz Warszawy, że powstanie wreszcie nowoczesny obiekt Polonii na miarę naszych czasów. Trzymam kciuki za ten projekt i w marzeniach już widzę uroczyste otwarcie nowej hali przy Konwiktorskiej. Zniosę przemówienia, nagradzanie zasłużonych budowniczych, a nawet występy gimnastyczne. Oby tylko służyła Polonii!

Robert Gawkowski

Zobacz więcej w tej kategori