Społeczność

Jerzy Piekarzewski: Dzień i noc wokół Polonii

W nowym mieszkaniu, które otrzymał od władz Dzielnicy Śródmieście odwiedziliśmy człowieka-legendę Jerzego Piekarzewskiego. Poniżej zapis rozmowy z Honorowym Prezesem KS Polonia Warszawa:

– Dawno nie gościł Pan Prezes na naszych łamach, dlatego chciałbym przede wszystkim zapytać o zdrowie. Jak się Pan czuje z nadejściem wiosny, także tej piłkarskiej?
– Dziękuję za troskę. Tak w ogóle to dobrze, ale mam tę chorobę nóg, co miał Kazio Górski. Prowadziłem go z laską, a dzisiaj mnie kolega prowadzi. To jest choroba nerwów. Daje o sobie znać trudna przeszłość. Moje życie było bardzo dziwne, jak kolejka górska, non stop w górę i w dół. Jako dzieciak nie miałem matki. Matka zabita, siostra zabita. Po wojnie spałem na Starym Mieście w gruzach na Prochowni. Ciągle stres. Sam wiesz dobrze, że nie należałem do aniołków, ale zawsze trzymaliśmy się z bratem, Marianem, więc się z nami liczyli. Mimo to nikogo nie oszukałem, nie przekręciłem. No, ale to wszystko skończyło się chorobą nerwów. Wolałbym, żeby mi szwankowały ręce, niż nogi, bo problem z chodzeniem jest bolesny. Sam nie mogę nigdzie jeździć, ale mam dobrą opiekę. Kolega Jacek Mościcki mnie wspiera. Cieszę się, że cały czas mam kontakt z niektórymi ludźmi z Polonii. Bardzo pomaga mi prezes Jarosław Popiołek, co mnie ucieszyło, bo nie byliśmy wcześniej tak blisko związkani. Chociaż koszykówka zawsze była mi bliska, począwszy od czasów, gdy grali w Polonii Piskun, Zagórski, Karbownicki, Bugaj, Mateja. Byliśmy zawsze kolegami. Cieszy mnie, że prezes Popiołek angażuje się we wszystkie sprawy klubu. Bardzo dużo mi pomógł.

– Wiele osób jednak o Panu pamięta…
– Oczywiście takich ludzi, którzy pomagają nie tylko mnie, ale i klubowi jest dużo więcej. Stanisław Speczik – to jest ciekawa postać, nazwisko znane w całej Polsce, autorytet. Paweł Olczak żyje Polonią, jego dzieci też. Piotruś Kubiaczyk – przeuroczy człowiek, bomba, szpic. Trafił mi się taki kibic, który mnie wozi – Jurek Strzałkowski. Krzysiek Dobosz, Marek Jurek, Rysiek Ciesielski, Michał Listkiewicz, Maniuś Kołodziejczyk, Wiesiek Gawroński. Jurek Engel oczywiście. Roman Sabaj. To jest taka grupa ludzi, która od lat wspiera klub.

– Starzy poloniści, od wielu lat.
– Są też nowi. Pan Nitot to wielka sprawa dla Polonii. Jego współpracownik Bartek Dryl też się bardzo angażuje.

– Ważne, że jest takie grono ludzi, którzy tradycję Polonii kontynuują. Dzięki takim osobom klub nie upadł nawet w najgorszych czasach.
– Powiem ci szczerze, że mnie ten klub za dużo zdrowia kosztował. Za ambitny byłem. Dzień i noc chodziłem tylko koło tej Polonii. I to mi się odbiło na zdrowiu. Nawet mieszkanie sprzedałem i oddałem kasę na klub.

– Ruszyły w końcu rozgrywki piłkarskie. Jak Pan widzi szansę na awans?
– Mamy niezły zespół. Brakuje tylko zawodnika, który potrafi uderzyć z dystansu. Ważne, że nareszcie w klubie są pieniądze, bo zawsze mieliśmy z tym największe problemy.

– No tak, zawsze mieliśmy piękne tradycje, ale teraz dopiero wszystko się w klubie chyba jakoś ułożyło? To chyba jest dla Pana satysfakcja?
– Czekam na awans piłkarzy. No i koszykarzy oczywiście. To dopiero będzie wielka radość.

Rozmawiał Jacek C. Kamiński


Prezes Jerzy Piekarzewski z przedstawicielem portalu PoloniaOle.pl Jackiem C. Kamińskim.

Zobacz więcej w tej kategori