Pierwszoligowy zespół koszykówki mężczyzn, który występuje w rozgrywkach pod przywłaszczoną marką KKS Polonia Warszawa zakończył rozgrywki sezonu 2022/2023 już po trzech meczach pierwszej rundy play off. Ponieważ drużyna ta jest w pewnym sensie kontynuacją reaktywowanego w 2021 roku KKS Polonia, przyjrzyjmy się co po roku rządów duetu Jakub Górski – Łukasz Tusiński zostało z ambitnego projektu odrodzenia koszykówki męskiej Czarnych Koszul.
O miejscu tego zespołu na koszykarskiej mapie Polski najlepiej świadczy wynik pierwszego z meczów play off w Wałbrzychu – 48:86. Porażka różnicą niemal 40. punktów to w koszykówce deklasacja rywala i chociaż kolejne przegrane z Górnikiem nie miały tak dramatycznego wymiaru, to przecież, jak to się mówi, wynik poszedł w świat. Żeby jednak właściwie ocenić przebieg minionego już sezonu graczy spółki Projekt 1P, trzeba cofnąć się do samego początku i przypomnieć, jaki cel przyświecał twórcom reaktywacji polonijnej koszykówki męskiej. Opinia publiczna po raz pierwszy dowiedziała się o tym planie podczas konferencji prasowej na stadionie Polonii 15 maja 2021 r. i już wówczas cele tego przedsięwzięcia określono konkretnie i ambitnie. „Padła deklaracja, że w sezonie jubileuszowym 2024/2025 (to w roku 1925 powstała sekcja koszykówki Polonii Warszawa) Klub ma ambicje włączyć się aktywnie w walkę o drugie w swojej historii Mistrzostwo Polski” – pisaliśmy w czerwcowym (2021 r.) numerze miesięcznika „Polonia Ole!”.
Plan był jasny: “Warszawa stolicą koszykówki”
Jeszcze dokładniej cele klubu w wymiarze krótkoterminowym i strategicznym określił nieco później główny inicjator reaktywacji, prezes Fundacji Nasza Warszawa Jarosław Popiołek. „Plan KKS Polonia jest jasny i precyzyjnie wyznaczony – w ciągu dwóch lat awans do ekstraklasy, w pierwszym sezonie w PLK 2023/2024 walka o play-offy, a na stulecie sekcji w sezonie 2024/2025 walka o drugie w historii Mistrzostwo Polski. Myślę też, że to powinien być tylko pierwszy etap rozwoju koszykarskiej Wielkiej Polonii – do czasu zdobycia prymatu w krajowym baskecie powinniśmy mieć już rozwiązane (w taki czy inny sposób) problemy infrastrukturalne bazy sportowej i celować w to, żeby hasło „Warszawa Miastem Koszykówki” przekształcić w „Warszawa Stolicą Europejskiej Koszykówki”. A jeżeli Warszawa – to wiadomo, że Polonia” – mówił w wywiadzie dla wrześniowego numeru „Polonia Ole!” na początku pierwszego, drugoligowego jeszcze sezonu rozgrywek odbudowanego klubu. – To oczywiste, że czołowe polskie kluby powinny mieć swoją siedzibę w stolicy Polski. A tak znaczący w skali europejskiej kraj jak nasza ojczyzna musi celować w to, żeby jego „narodowe championy”, w szerokim sensie tego słowa, należały do najsilniejszych w Europie. Po części to już się dzieje, co widzimy na przykładzie siatkówki, gdzie 20 maja odbędzie się polski finał Ligi Mistrzów, choć niestety nie zagra w nim klub z Warszawy. W koszykówce to zadanie jest oczywiście bardziej ambitne i trudniejsze do realizacji, ale w pełni realne – potwierdza słuszność ówczesnych założeń Jarosław Popiołek.
O ile w pierwszym sezonie założenia tego planu udało się zrealizować w stu procentach i zespół awansował do pierwszej ligi z imponującym bilansem meczowym 36:0, to dziś już wiadomo, że reszta założeń legła w gruzach. Zresztą po zawłaszczeniu miejsca KKS Polonia w pierwszej lidze przez prywatną spółkę Jakuba Górskiego Projekt 1P nie było już mowy o stawianiu przed zespołem jakichkolwiek celów. Przed sezonem władze spółki w ogóle nie zabrały głosu na ten temat, zaś trener Andrzej Kierlewicz jednoznacznie stwierdził, że klubu nie stać na walkę o awans. „Moim zdaniem na dzień dzisiejszy organizacyjnie nie jesteśmy przygotowani do funkcjonowania i bicia się o ekstraklasę. (…) Na dziś uważam, że sportowo zrobimy wszystko, żeby w każdym meczu zaprezentować się jak najlepiej. Będziemy chcieli być jak najwyżej w tabeli, a sezon pokaże jak to wygląda”- mówił w wywiadzie dla magazynu 1911.pl (nr 5/wrzesień 2022).
Bez planu i ambicji
Nie wiadomo więc, dokąd zmierza klub wykorzystujący zawłaszczoną markę KKS Polonia, po co i dla kogo gra. Słaba frekwencja na meczach w hali Koło potwierdza zresztą, że kibice takiego tworu nie „kupują”. Wyraźnie widać, że odkąd ster klubu przejął, jako prezes spółki Projekt 1P, Łukasz Tusiński, dotychczasowy prezes klubu koszykarek SKK Polonia Warszawa, prowadzi go drogą, którą już wcześniej wytyczył właśnie dla SKK – drogą minimalizmu i braku ambicji. Koszykarki już drugi sezon z rzędu kończą na przeciętnym, 7. miejscu w ekstraklasie. Zero postępu, brak perspektyw poprawy sytuacji. Zarówno w przypadku SKK, jak i Projektu 1P jedną z przyczyn takiego minimalizmu jest zapewne brak środków budżetowych na poważniejsze wzmocnienia składu, co jednak nie jest usprawiedliwieniem, ale wręcz obciążeniem władz obu klubów (które łączy postać prezesa „z zawodu” Tusińskiego), świadczącym o ich nieudolności w dziedzinie zarządzania. Znaczące, że jedyną reakcją na słabe wyniki było w obu przypadkach zwolnienie trenerów związanych z Polonią od lat, którym obie sekcje wiele zawdzięczały: Andrzeja Kierlewicza w zespole koszykarzy i Macieja Gordona w SKK.
Tak marna oferta koszykarska nie jest w Warszawie w zasadzie nikomu potrzebna, o czym świadczy mikroskopijna (jak na dwumilionową metropolię) frekwencja na meczach jednego i drugiego zespołu na pułapie przeciętnie około 200 osób. A na przykładzie innych klubów i dyscyplin widzimy, że zapotrzebowanie na widowiska sportowe w stolicy istnieje, o czym świadczy choćby przykład siatkarskiego Projektu, który potrafi zapełnić trybuny Torwaru. Zresztą pamiętamy to przecież sprzed lat i w przypadku koszykarskiej Polonii Warbud. Musi to być jednak widowisko na najwyższym poziomie, a nie ligowa przeciętność. Smutne, że pięknie zapowiadająca się idea budowy wielkiego klubu koszykarskiego dla Warszawy została pogrzebana w atmosferze marazmu, indolencji i braku ambicji. Przynajmniej w tym wydaniu.