O fenomenie odrodzenia żeńskiej koszykówki w Polonii opowiada Łukasz Tusiński – prezes Sekcji Koszykówki Kobiet Polonia Warszawa
W czasach świetności gier zespołowych na Polonii koszykarki pozostawały nieco w cieniu piłkarzy i koszykarzy, dziś wybiły się na pozycję jeśli nie najbardziej popularnej, to najsilniejszej z drużyn reprezentujących Czarne Koszule. Przyznasz, że to nieco zaskakujący zwrot klubowej historii…
Wpływ na sytuację mają dwa czynniki. Pierwszy – bardziej pozytywny – w SKK Polonia Warszawa udało się wdrożyć wszystkie zasady modelu społecznościowego, który po upadku sekcji piłkarskiej był przymierzany właśnie do piłki w pamiętnym sezonie w IV lidze. Został wówczas wypracowany know-how, model prawny, a co najważniejsze, wokół klubu pojawili się fantastyczni ludzie, którzy jako wolontariusze wykonali kawał świetnej pracy. Stabilna organizacja dała efekt sportowy i dziś walczymy o awans do Ekstraklasy.
Drugim – bardziej negatywnym – czynnikiem był wspomniany upadek ekstraklasowej drużyny, która przez wiele lat wiodła prym wśród polonijnych sekcji.
Projekt reaktywacji polonijnej koszykówki żeńskiej od początku prowadzony był przez grono entuzjastów, społeczników. Udało Wam się jednak wypracować profesjonalne standardy działalności klubu. Widać to tak na polu czysto sportowym, jak i w aspekcie marketingu sportowego. Co było kluczem do takiego sukcesu?
Wskazałbym kilka głównych aspektów. Po pierwsze – marka Polonii Warszawa, historia klubu oraz osiągnięcia Sekcji Koszykówki Kobiet. Pierwszy trening koszykarki odbyły 26 maja 1925 roku. Zdobyły do tej pory dwa tytuły mistrzyń Polski, zapisały się na kartach historii w walkach o niepodległość. To przyciąga ludzi jak magnes, gdyż czują, że biorą udział w czymś ważnym dla lokalnej społeczności. Drugą kwestią są bardzo jasne zasady organizacji samego klubu i położenie olbrzymiego nacisku na uczciwość oraz transparentność. Klub jest prowadzony przez ludzi i dla ludzi. Po każdym roku kalendarzowym przygotowujemy sprawozdania gdzie dokładnie wskazujemy co się udało, co nie wyszło, jakie były przepływy finansowe. Zresztą formuła spółki z o.o. (non-profit) wymusza na nas wysokie standardy sprawozdawczości. Takie działanie uzyskało aprobatę i zaufanie władz m.st. Warszawy, które postanowiły nas wesprzeć i dzięki temu 4 lata temu nastąpiło podpisanie przełomowej umowy ze sponsorem generalnym – Miejskimi Zakładami Autobusowymi. Taki stabilny partner uwiarygodnił projekt. W naszym otoczeniu pojawiły się kolejne organizacje – firma Ruszt-Mont, Waryński S.A. Grupa Holdingowa, Centrum Medyczne Gamma, Hotel Twins, a ostatnio, w związku z naszym udziałem w Suzuki Pucharze Polski Kobiet – Koleje Mazowieckie. Natomiast partnerem Klubu w rundzie play-off jest Samorząd Województwa Mazowieckiego. Harmonijna współpraca ze sponsorami jest efektem położenia bardzo wysokiego nacisku właśnie na jakość realizacji umów. Nasze działania marketingowe docenia cała koszykarska Polska. Jesteśmy w TOP5 polskich klubów koszykówki kobiet jeżeli chodzi o popularność na portalu Facebook. Wszystkie nasze mecze domowe są transmitowane na żywo. Organizujemy studio meczowe oraz zapraszamy komentatorów.
Sekcja Koszykówki Kobiet Polonia Warszawa działa w unikatowej w polskich realiach formule socios. Wygląda na to, że na polonijnym gruncie ta idea świetnie się przyjęła?
Tak, zdecydowanie, zagrała w koszykówce, w której siłą rzeczy jest mniej pieniędzy niż w piłce i dlatego współtworzenie klubu przez społeczność (socios) daje wyśmienite rezultaty. Właścicielem klubu nie jest osoba prywatna tylko Stowarzyszenie. Dzięki temu ludzie, jako współwłaściciele klubu czują się za niego odpowiedzialni i wspierają jego rozwój.
Po dziesięciu latach od reaktywacji sekcji udało się zbudować przy Konwiktorskiej fenomenalny zespół, który śmiało zmierza do ekstraklasy. Dziewczyny ustanowiły klubowy rekord wszech czasów 22 ligowych zwycięstw z rzędu. Jak to się stało, że właśnie w tym roku projekt tak „odpalił” w wymiarze czysto sportowym?
Wychodzę z założenia, że wynik sportowy powinien być efektem pracy a nie celem samym w sobie. Praktycznie w każdym roku szliśmy do przodu, rozwijaliśmy się organizacyjnie i odpalenie sportowe było tylko kwestią czasu.
Spodziewany awans do ekstraklasy postawi przed klubem nowe wyzwania, przede wszystkim w aspekcie finansowym. Czy jesteście na to przygotowani? Jakie są w tej chwili główne źródła finansowania?
Ekstraklasa oznacza potrzebę co najmniej podwojenia przychodów. W najwyższej klasie rozgrywkowej m.st. Warszawa ma dedykowane środki na promocję miasta poprzez sport. Liczymy, że sponsor generalny zwiększy zaangażowanie, ale bez względu na to już poszukujemy silnych finansowo partnerów. Obecnie struktura przychodów w przybliżeniu wygląda więcej tak:
Dotacja z Biura Sportu – 46%
Umowy sponsoringowe – 46%
Darowizny/Patronaty – 8%
Niebawem ruszymy z akcją „100 Patronów na 100-lecie SKK Polonia Warszawa”. W 2025 roku SKK Polonia Warszawa będzie obchodziła stulecie swojego istnienia. Naszym marzeniem jest pozyskanie 100 patronów na 100-lecie, którzy to umożliwią nam walkę o trzecie w historii sekcji Mistrzostwo Polski już w sezonie 2024/2025. Patronem będzie mogła zostać osoba fizyczna, firma, stowarzyszenie, fundacja, grupa osób, rodzina. Nie ma ograniczeń jeżeli chodzi o formę. Patron zobowiązuje się do wsparcia naszej sekcji kwotą 1000,00 zł netto miesięcznie czy to w formie umowy darowizny czy rozliczenia fakturą VAT za usługi promocyjne.
Główną barierą w rozwoju klubu staje się brak odpowiedniej hali, bo salka przy K6, jak rozumiem, nie spełnia wymogów licencyjnych ekstraklasy? Jakie widzisz wyjście z sytuacji?
Wyłącznie jedno – realizację stworzonej przez miasto koncepcji modernizacji całego terenu przy Konwiktorskiej 6 – Młodzieżowego Centrum Sportu. Brałem udział w pracach jako członek sądu konkursowego. W ramach modernizacji przewidziana jest budowa hali. Nie będzie to niestety obiekt na miarę naszych ambicji w zakresie pojemności – około 1500 miejsc – ale Konwiktorska to jest nasz historyczny dom i nie wyobrażamy sobie grania gdzie indziej. Idealnym rozwiązaniem byłoby rozpoczęcie inwestycji jak najszybciej, właśnie od wybudowania hali. Wygląda na to, że zarząd sekcji piłkarskiej nie ma żadnych przeciwwskazań i jest tutaj zgoda. Zsynchronizowaliśmy harmonogram inwestycji z pozycją sportową koszykówki i piłki nożnej.
Obecna hala nie spełnia wymogów Ekstraklasy. Co więcej, jest co roku warunkowo dopuszczana do rozgrywek 1 ligi.
Planowana pojemność hali 1200 czy nawet 1500 miejsc jest chyba zbyt mała dla w pełni profesjonalnego na poziomie ekstraklasy sportu?
Jest, ale wytyczne nałożone przez plan zagospodarowania przestrzennego i konserwatora zabytków zostawiają bardzo małą powierzchnię zabudowy. Lepsza taka hala niż brak hali. To dla nas sprawa życia lub śmierci.
Jak wyglądają Wasze plany rozwoju szkolenia koszykarskiego? Myślicie chyba o czymś podobnym do niedawnej inicjatywy Polonii 2011 w koszykówce męskiej?
Koszykówka żeńska ma trochę inną specyfikę. Jest mniej kobiet uprawiających ten sport. Poza tym kobieca kadra narodowa jest w regresie, w przeciwieństwie do mężczyzn, którzy bardzo dobrze zaprezentowali się na MŚ w Chinach. Chcemy jednak podjąć próbę po pierwsze – integracji środowiska koszykówki kobiet w Warszawie i Mazowszu, a później budować projekt w Ekstraklasie, który będzie miał ambicję kształtowania reprezentantek kraju. To zadanie na lata, pierwsze efekty tych długofalowych działań zobaczymy pewnie po 8-10 latach.
Drużyna koszykarska jest częścią szerokiej polonijnej rodziny. Przez ostatnie lata były problemy z integracją środowiska Czarnych Koszul. Chyba ostatnio nastąpił przełom w tej kwestii? Na jakim etapie jest proces integracji z piłkarską Polonią? Jak przedstawiają się relacje z MKS Polonia?
Obserwuję środowisko polonijne z bliska od 2004 r. Po siedmiu latach na trybunach, właśnie w 2004 roku postanowiłem przyjrzeć się bliżej kwestiom organizacyjnym. Stwierdzam z pełnym przekonaniem, że od czasu przejęcia spółki piłkarskiej przez Gregoire’a Nitot, nigdy nie było tak harmonijnej współpracy. Można powiedzieć, że polonijna piłka została już zintegrowana. A my, jako koszykówka, mamy bardzo odpowiedzialnego i wiarygodnego partnera do wspólnych działań.
Czy mógłbyś na koniec powiedzieć coś o motywach Twojego zaangażowania w żeńską koszykówkę na Polonii? Jak to się stało, że wieloletni kibic Czarnych Koszul został prezesem klubu?
Koszykówka to była miłość od pierwszego wejrzenia jeszcze gdy byłem w szkole podstawowej. To czasy „hej, hej tu NBA”. Jako uczeń szkoły muzycznej starałem się godzić muzykę z treningami. Trenowałem z młodszym rocznikiem, oczywiście w Polonii Warszawa, u trenera Dariusza Sońty. Później, już rekreacyjnie, chodziłem na treningi do legendy klubu – trenera Andrzeja Nowaka. W liceum przyszła z kolei fascynacja piłką nożną i klubem samym w sobie. Trwała wiele lat. Moment zwrotu w stronę koszykówki nastąpił w momencie nieprzyjęcia się formuły „socios” w piłce nożnej. Ponieważ pracowałem w zespole, który tworzył przez sezon 2014/2015 koncepcję i założenia sportowego klubu społecznościowego, postanowiłem spróbować wdrożyć ten model w Sekcji Koszykówki Kobiet, tak, aby praca ludzi nie poszła na marne. I wpadłem po uszy. To fascynujące przeżycie, a prowadzenie SKK, mimo często olbrzymiego zaangażowania czasowego daje wiele satysfakcji. Poza tym, wiele osób twierdzi, że koszykówka kobiet to zupełnie inna dyscyplina niż wersja męska, że nie jest atrakcyjna i emocjonująca. Nie zgadzam się z tym twierdzeniem. Trzeba po prostu poznać ją bliżej. Po jakimś czasie dostrzega się jej piękno. A emocje? Zapytajcie każdą osobę, która była na trybunach lub oglądała w Internecie nasze mecze o awans do 1. Ligi Kobiet czy jakieś tam były.
Rozmawiał Jacek C. Kamiński
Fot. Marcin Połeć, SKK Polonia Warszawa