W niedzielnym meczu na Kole koszykarze KKS Polonia Warszawa zdeklasowali głównego rywala w lidze – Łódzki Klub Sportowy, wygrywając 103:63. O grze polonistów rozmawialiśmy ze skrzydłowym Czarnych Koszul Patrykiem Pełką.
– Jak to się stało, że w meczu z tak ciężkim rywalem udało się Wam do tego stopnia zdominować przeciwników, zdeklasować wręcz?
– To był nasz drugi mecz u siebie. Ten pierwszy wiadomo jak wyglądał na początku, nie chcieliśmy „powtórki z rozrywki”. Tydzień temu mieliśmy również bardzo ciężki mecz w Białymstoku, w którym też odnieśliśmy zwycięstwo, więc te ostatnie dwa tygodnie były przez nas bardzo dobrze przepracowane. Generalnie byliśmy świetnie przygotowani przez naszych trenerów, wiedzieliśmy, czego można się po Łodzi spodziewać i staraliśmy się wyłączyć mocne strony łodzian. Częściowo to się udało, częściowo nie. Karcili nas, mimo wszystko, w tych elementach, na które uczulali nas trenerzy, ale – wiadomo – taki jest sport. Każdy mecz to jakby fala – raz jest lepiej, raz gorzej.
– Skuteczne były indywidualne akcje z ich strony.
– Nie tyle indywidualne, co szybkie. Jak grali szybko, to nas karcili, a jak trzeba było grać pięć na pięć, to byliśmy w stanie postawić się ich taktyce. Powtórzę słowa pochwały dla trenerów za to, że dobrze nas do tego meczu przygotowali. Ważny był też doping kibiców. Kibice w pewnym momencie fajnie się włączyli. Myślę zresztą, że trochę ich do tego pobudziliśmy.
– Na pewno. Momentami ręce same składały się do oklasków. Zresztą ten mecz, nawet gdy już wysoko prowadziliście, był atrakcyjny. Bo mogliśmy podziwiać sporo fajnych zagrań i walka była jednak cały czas…
– Byliśmy od początku uczuleni na to, że nie możemy przeciwnikom ani przez chwilę dać poczuć, że mogą ten mecz wygrać. Dlatego praktycznie przez cały czas graliśmy na sto procent. Zależało nam na tym, żeby pokazać się kibicom z jak najlepszej strony. Bardzo się cieszymy, że możemy grać w końcu u siebie, bo na siedem meczów aż pięć rozegraliśmy na wyjazdach. Wreszcie gramy u siebie i to cieszy. Fajnie, że teraz już większość meczów czeka nas przed własną publicznością.
– Teraz w ogóle będzie już chyba łatwiej, bo pokonaliście w ciągu tygodnia dwóch głównych rywali w walce o zwycięstwo w grupie?
– Niekoniecznie łatwiej, bo nie możemy sobie pozwolić na chwile rozprężenia. W drugiej lidze zespoły są nieobliczalne. Trzeba dalej konsekwentnie robić to, co robimy i na pewno przyjdą tego efekty. Te dwa ostatnie mecze pokazały, że idziemy w dobrym kierunku.
Rozmawiał JCK