Nazywała się Apolonia Trat i w pierwszych latach polskiego pływania należała do największych gwiazd tej dyscypliny sportu. Zaczynała w Polonii, by w połowie 1928 r. wstąpić do AZS Warszawa. Była osobą wrażliwą, tak jak Halina Konopacka pisała wiersze. Sportowo pływała do 1930 r. Zginęła podczas II wojny światowej. Do dziś nie widnieje na liście strat wojennych członków Akademickiego Związku Sportowego. O jej losie niewiele było wiadomo.
20 września 1903 r. w praskiej parafii Matki Bożej Loretańskiej lokaj Stanisław Kosim wziął ślub ze służącą Katarzyną Otulak. Niemal równo dziewięć miesięcy później, tj. 28 maja 1904 r. przyszła na świat nasza bohaterka. Wraz z rodziną mieszkała przy ul. Leszno 92 w Warszawie, gdzie spędziła pierwsze lata swojego życia1. Panna Apolonia Kosim 25 lutego 1922 r. w kościele pw. NMP w Warszawie poślubiła Wawrzyńca Trata, stając się panią Apolonią Tratową2.
Już wtedy pracowała jako urzędniczka. Nie wiadomo, czy znajomość, a później ślub z Wawrzyńcem Tratem sprawiły, że zaczęła pływać, czy też poznali się właśnie dlatego, że uprawiali ten sport. Na pewno w owym czasie stworzyli bardzo sportowe małżeństwo.
Wawrzyniec Trat również był znakomitym pływakiem. Urodził się 12 sierpnia 1891 r. w Wilnie. Skończył sześć klas szkoły miejskiej przy Instytucie Nauczycielskim w Wilnie. Później uczęszczał do szkół prywatnych. Na przełomie 1914 i 1915 r. służył w armii rosyjskiej w stopniu szeregowca, skąd trafił do niewoli niemieckiej 1915-1918. Po powrocie do Wilna wstąpił najpierw do Milicji Miejskiej, a później do Policji Państwowej, w której służył aż do 1939 r. Do Warszawy przeniósł się w 1920 r. W czasie II wojny światowej służył w policji granatowej, a od września 1944 osadzony został przez Niemców w obozie w Żarnowcu pod Krakowem. Po wojnie w maju 1945 r. rozpoczął pracę w Milicji Obywatelskiej, był tam m.in. instruktorem pływackim. Już w sierpniu został z niej usunięty z powodu „braku wolnych etatów”. W 1947 był trenerem pływania w warszawskiej YMCA. Zmarł 5 listopada 1966 r.3 Od 1922 do 1939 r. aktywnie działał w Polskim Związku Pływackim najpierw jako zawodnik, później sędzia i organizator zawodów. Zdobywał medale na mistrzostwach Warszawy i Polski, bił rekordy kraju4.
Wolno przypuszczać, że mąż Apolonii był jej pierwszym trenerem i pod jego okiem rozpoczynała swą karierę pływacką. Apolonia Tratowa wstąpiła do Polonii w wieku około dwudziestu lat. Szybko stała się najlepszą zawodniczką w klubie. W mistrzostwach Polski w 1925 r. (Warszawa, 22-23 sierpnia) zajęła I miejsce na 100 m stylem dowolnym (jej czas 1:48,5 to rekord Polski) oraz I miejsce na 400 m stylem dowolnym (w czasie 8:31,6, co także było rekordem Polski)5.
Jako pionierka pływania w Warszawie przeszła wszystkie etapy rozwoju tej dyscypliny sportu w stolicy: od wyścigów na Wiśle, poprzez otwarte pływalnie na jeziorkach, po baseny. Na początku swojej kariery pływackiej w Warszawie nie miała godnych siebie rywalek, dlatego bardzo często startowała z mężczyznami, niejednokrotnie będąc od nich lepsza. W latach 1925-1927 wygrywała wszystkie mistrzostwa Warszawy na dystansach 100 m, 400 m i 1500 m stylem dowolnym. Dopiero w zawodach ogólnopolskich musiała rywalizować z równymi sobie pływaczkami z Giszowca i Krakowa, z czasem urosła jej również konkurencja w samej stolicy.
Jedna z pierwszych w Polsce pływała trudgenem (ruch rąk prawie niczym nie różnił się od crawlowego, nogi zaś przy lekkich obrotach ciała po jego osi podłużnej wykonują nożyce w płaszczyźnie poziomej). Na początku był on o wiele szybszy od stylu klasycznego, natomiast gdy przeciwniczki zaczęły pływać kraulem, stał się hamulcem w osiąganiu jeszcze lepszych wyników. Bardzo często mówiono, że Tratowa posiadała doskonałe wrodzone warunki do pływania kraulem, które pozwoliłyby jej jeszcze bardziej rozwinąć swoje umiejętności.
Kilkakrotnie uczestniczyła w wyścigach na Wiśle na odcinku Wilanów – Warszawa na dystansie 8 km. Tak o tym pisała prasa w 1926 r.:
„Wzorowo organizowany wyścig przez Wojskowy Klub Wioślarski. Na starcie 52 uczestników w tym 6 pań. Panie startują 2 minuty przed mężczyznami. Dopiero na 3 km czołówka zawodników dochodzi p. Tratową która prowadzi wśród kobiet. Tratowa kończy wyścig z czasem 1 godz. 2 minuty 25 sekundy, 19 miejsce w klasyfikacji ogólnej”6.
W 1926 r. w Giszowcu (14-15 sierpnia) podczas mistrzostw Polski znów wywalczyła I miejsce na dystansie 1500 m stylem dowolnym (czas 33:43,9)7. Powtórzyła to w następnym roku w Warszawie (13-15 sierpnia), wygrywając z lepszym czasem 32:50,88. Brała również udział w zimowych zawodach pływackich w Porcie Praskim w styczniu 1926 i 1927 r. Torem był przerębel, który miał 33,5 m długości i 4 m szerokości, a zawodnicy to amatorzy zimnej wody, dziś nazwalibyśmy ich morsami. W konkurencji kobiet wygrała oczywiście Tratowa z czasami 23 i 27 sekund9.
W czerwcu 1928 r. przeniosła się z Polonii Warszawa do AZS, gdzie dołączyła do grupy młodych zawodniczek: Libhartówny, Zofii Tacikowskiej, Marii Iżyckiej, tworząc silną sekcję pływacką kobiet. Tak opisywała to prasa: „Znana pływaczka Tratowa do niedawna członkini Polonii opuściła swój klub i zgłosiła akces do AZS-u, który w ten sposób zyskuje nową rekordzistkę. Oczekiwać tylko należy, aby kapitan Kuncewicz najszybszy pływak stolicy wstąpił do
AZS-u a wówczas drżyjcie Małopolanie i Ślązacy”10.
Już kilkanaście dni później, na przełomie czerwca i lipca 1928 r., wystąpiła w nowych barwach. Wówczas na przystani Żydowskiego Akademickiego Stowarzyszenia Sportowego, na 25-metrowej pływalni na Jeziorze Kamionkowskim, odbyły się mistrzostwa Warszawy. Niekwestionowaną gwiazdą tych zawodów była Apolonia Tratowa, która wygrała biegi na dystansie 400 m i 1500 m stylem dowolnym i razem z koleżankami z klubu sztafety 5 x 50 m
i 4 x 100 m, a na 100 m stylem dowolnym zajęła II miejsce. Prasa wtedy pisała: „Pani Tratowa po zeszłorocznej depresji odzyskała swą najlepszą formę, co pozwoliło jej poprawić rekordy na 300, 400 metrów należące do Róży Kajzerówny oraz własne na 1000 i 1500 metrów”11.
W następnym roku znów osiągnęła wiele sukcesów. Sztafeta kobieca AZS stała się bezkonkurencyjna, zdobywając mistrzostwo Polski na dystansach: 5 x 50 m oraz 4 x 100 m i przy okazji bijąc rekordy kraju12.
Powoływano ją do kadry Polski na mecze międzypaństwowe z Belgią i trójmecz pływacki państw słowiańskich: Czechosłowacja, Jugosławia, Polska. Niestety, tak jak i reszta polskiej reprezentacji w tych turniejach stanowiła tło szybciej pływających zawodniczek zagranicznych13.
W 1930 r. Tratowa wydała tomik wierszy Pływaczka triumfująca14. W wierszach opisała jeden rok ze swojego życia – 1929, a tę 30-stronicową broszurę zawierającą 19 wierszy dedykowała zagadkowemu „Panu Antoniemu P”. O ukazaniu się książki informował „Sport Wodny”15.
Pływaczka Triumfująca
Na miejsca! Gotowi! Start!
Zrywam się z miejsca szalona
naprzód, do zwycięskiego biegu!
Nawrót i jeszcze jedna długość,
Finisz – jestem niezwyciężona.
Naprzód! Naprzód! Naprzód!
w zwycięskim pochodzie bez ustanku.
Zwycięski tan życia wpleść
w bieg, co nie kończy się u startu!
Jestem na mecie już. – Znużona
nie widzę nic, nie słyszę braw.
Tak dobrze mi… Przy desce trwam skulona,
zbieram myśli i siły, by dalej iść
w zwycięskim mym pochodzie.
Poznaję Cię! – Jednego w tym tłumie,
coś przyszedł tu dla mnie.
– Jedna myśl mnie nurtuje ulubiona:
Płyń! Pruj fale swą piersią i rękami,
dla niego bądź – Niezwyciężona!
25 grudnia 1928
Kim był ten tajemniczy mężczyzna? Trenerem, przyjacielem czy powiernikiem? Nie wiemy, ale można odnieść wrażenie, że wzmiankowany tomik wierszy pisała zakochana kobieta. W wierszu Refleksje autorka zwierzała się czytelnikowi:
Przebiegam myślą chyżą dni moje minione
Zbyt wiele ich jest, bym je przeliczyć zdołała.
Niektóre z nich są dla mnie na zawsze stracone,
Mimo, a może dlatego, żem wierząc – kochała
31 marca 1929
Kolejne wiersze ukazują kobietę załamaną nieszczęśliwą miłością. W wierszu Zwątpienia Tratowa napisała:
Nie przynosi szczęścia miłość moja.
Już śmiać się nie mogę, a płakać nie umiem.
Śmiechem niech będą więc moje marzenia
A te wynurzenia – jednym wielkim szlochem.
6 września 1929
Czy po wydaniu tomiku wierszy Apolonia Tratowa odnalazła spokój? Wygląda na to, że nie.
Jeszcze w 1930 r. występowała w zawodach pływackich, ale ze zmiennym szczęściem i z wyraźną obniżką formy. Później zniknęła ze sportu i życia publicznego. Wiemy, że dalej formalnie była w związku z Wawrzyńcem Tratem.
Dopiero w 1948 r. w Dzienniku Urzędowym Ministerstwa Sprawiedliwości dla Sądu Grodzkiego w Warszawie została opublikowana informacja o wniosku Wawrzyńca Trata o uznanie Apolonii Trat za zmarłą. Z akt rozprawy dowiadujemy się, że we wrześniu 1939 r. podczas ostrzału Pragi przez Niemców budynek, w którym mieszkała Tratowa, przy ul. Prochowej 11 zapalił się. W zamieszaniu pod wpływem wielkich emocji chora umysłowo pani Apolonia uciekła w nieznanym kierunku. Od tego dnia wszelki słuch o niej zaginął. Zginęła w czasie II wojny światowej, najprawdopodobniej już w 1939 r. Sąd uznał Apolonię Tratową za zmarłą16.
Postać Apolonii Tratowej kryje wciąż bardzo dużo niewiadomych. Niepodważalny jest fakt, że stała się wielką gwiazdą pływania w drugiej połowie lat dwudziestych XX w., a jej osiągnięcia sportowe budzą podziw do dziś i zasługują na pamięć.