O tym jak silna była konkurencja w zespole Polonii na początku lat dwudziestych XX wieku świadczy przypadek Janusza Czyżewskiego. Zdobywca dwóch medali Mistrzostw Polski, po rozegraniu setki meczów dla Czarnych Koszul, w 1924 roku musiał ustąpić miejsca w składzie Jerzemu Bułanowowi, który stał się na wiele lat podporą reprezentacji Polski. Utalentowany obrońca Czyżewski w wieku zaledwie 22 lat zakończył karierę sportową, koncentrując się na pracy zawodowej w wymiarze sprawiedliwości.
„Niedzielne zawody popularnego warszawskiego Klubu z drużyną Wojskowego Klubu Sportowego zakończyły się całkowitem zwycięstwem »Polonji« 4:0. (do przerwy 1:0). Z drużyny zwycięskiej wyróżniał się jeden z obrońców, młodziutki, bo 17-letni Czyżewski, pierwszy raz debiutujący na meczu publicznym” – zauważyła debiut debiut Janusza Czyżewskiego w barwach Czarnych Koszul „Gazeta Warszawska” (nr 123 z 6.05.1920, s. 8). W następnym roku, 1921, Polonia rozpoczynała walkę o mistrzostwo Polski, a Czyżewski występował już w pierwszym składzie. Rozgrywał u boku doświadczonych kolegów bardzo dobre mecze. Jednym z nich było spotkanie z ŁKS Łódź, które odbyło się 18 września 1921 roku w Parku Sobieskiego na „Agrykoli”. „Czyżewski najmłodszy bodaj gracz drużyny jest b. dobrym materiałem i tworzy z Marczewskim doskonałą parę obrońców. Biega dobrze, odbiera piłkę, ustawia się intuicyjnie. Wady jego to zbytnie denerwowanie się, brak pewności siebie, a co się z tym wiąże, niepewność uderzenia” – oceniał „Kurjer Polski” (nr 257 z 22.09.1921, s. 6).
Młody obrońca Polonii swoją dobrą postawą na boisku walnie przyczynił się do wielkiego sukcesu całej drużyny, jakim było zdobycie wicemistrzostwa Polski. Pod koniec roku, podczas walnego zgromadzenia klubu Polonii Warszawa, powołano zarząd i komisję, w której Janusz Czyżewski został wybrany na zaszczytne stanowisko kronikarza.
W kolejnych finałach mistrzostw Polski młody obrońca ponownie znajdował się w pierwszej jedenastce Polonii, chociaż w poprzedzających je mistrzostwach klasy A grywał tylko sporadycznie. Niestety, rozgrywki te nie okazały się udane dla jego drużyny, która pierwsze dwa mecze przegrała 0:3 z ŁKS-em i 2:3 ze Strzelcem Wilno, co uznano za wielką sensację w środowisku sportowym. W czwartym meczu mistrzowskim trener George Kimpton przesunął Czyżewskiego z obrony do linii pomocy. To posunięcie angielskiego szkoleniowca okazało się błędem, ponieważ zawodnik nie sprawdził się na tej pozycji. W efekcie nie było z niego żadnego pożytku dla drużyny. W rewanżowym meczu z wileńskim Strzelcem wyglądało to tak: „Najsłabszym z Polonji był Czyżewski na prawym skrzydle, dla którego ta pozycja jest zupełnie nieodpowiednia” – oceniała „Polska Zbrojna” (nr 249 z 13.09.1922, s. 4). Natomiast w spotkaniu z Wartą Poznań tak: „W dniu wczorajszym najgorszym na placu był Czyżewski, który grał na prawym skrzydle nie mając najmniejszego pojęcia ani o stopingu ani o centrowaniu” – opisywała ,,Gazeta Poranna 2 Grosze” (nr 256 z 18.09.1922, s. 4).
W tych rozgrywkach nie tylko nasz bohater, ale cała drużyna całkowicie zawiodła, zajmując ostatecznie trzecie miejsce w grupie północnej, wyprzedzając tylko słabiutką drużynę mistrza Wilna. Kolejny rok to ponownie zdobycie mistrzostwa warszawskiej klasy A i powrót Czyżewskiego na jego ulubioną pozycję, jaką była lewa obrona. Spisywał się na niej już nie jak młokos, ale jak doświadczony zawodnik. „Czyżewski jest dziś już najlepszym obrońcą w Warszawie zarówno ze względu na spokój w grze, jak i zrozumienie, pewne strzały, bieg i grę głową. Jedyną jego wadą – to pewna miękkość w zetknięciu z przeciwnikiem fizycznie mocniejszym” – relacjonował „Przegląd Sportowy” (nr 17 z 27.04.1923, s. 12).
W czerwcu 1923 roku Czyżewski wziął udział w tournée po Estonii, gdzie rozegrał mecze w barwach Polonii, jak również reprezentacji Warszawy. Podczas tych spotkań był wyróżniającym się graczem całej ekspedycji. Cechowały go spokój, przyzwoite uderzenie, dokładność podań dla linii ataku oraz gra głową. Wspólnie z Mieczysławem Czajkowskim zaczynali tworzyć bardzo zgrany duet, który miał być postrachem napastników podczas zbliżających się mistrzostw Polski. Niestety, około półtora miesiąca przed ich rozpoczęciem, w meczu towarzyskim z Unionem Łódź, utalentowany obrońca uległ ciężkiej kontuzji. „Już w drugiej połowie gry zdarzył się nieszczęśliwy wypadek. Mianowicie w zderzeniu Czyżewskiego z prawym łącznikiem Unionu – pierwszy złamał obojczyk. Fakt ten, specjalnie ubolewania godny, gdyż Czyżewski – najlepszy obrońca ze stołecznych klubów znany jest ze swej gry delikatnej” – relacjonowała „Gazeta Poranna 2 Grosze” (nr 171 z 25.06.1923, s. 4).
Do udziału w rozgrywkach powrócił dopiero po dwóch miesiącach rekonwalescencji, pomagając drużynie w meczach rywalizacji MP, w której zajęła ona ostatecznie trzecie miejsce. Powoli wracał do pełni sił i swojej wspaniałej dyspozycji, co potwierdził w towarzyskim meczu z węgierskim Vasasem Budapeszt. „Prawdziwą natomiast klasę pokazał wczoraj Czyżewski, przy którym i gra Czajkowskiego poprawiła się niebywale. Zimna krew, niezawodność w uderzeniu, doskonała taktyka, a nade wszystko inteligencja w grze kwalifikują wspaniałego tego obrońcę jako najlepszego gracza obu wczorajszych zespołów” – zachwycał się „Express Poranny” (nr 265 z 24.09.1923, s. 3).
W połowie 1924 roku, dokładnie 14 czerwca, Czyżewski rozegrał w barwach Czarnych Koszul swój setny mecz, co było wielkim osiągnięciem dla tak młodego, 21-letniego, gracza. Po takim wspaniałym powrocie na boisko można było się spodziewać, że jego kariera nabierze rozmachu i Janusz Czyżewski stanie się obrońcą Polonii na długie lata. Niestety, przed rozgrywkami mistrzowskimi warszawskiej klasy A w sierpniu nastąpił niespodziewany zwrot w karierze naszego bohatera. Przed pierwszym meczem z Czarnymi Radom stracił miejsce w pierwszym składzie, a na jego miejsce wskoczył Jerzy Bułanow II, który już tej pozycji nie oddał. To on, a nie Czyżewski, stał na straży formacji obronnej Czarnych Koszul i reprezentacji Polski do połowy lat trzydziestych.
Nasz bohater pozostał zawodnikiem Polonii do 1925 roku. Po tej dacie, w wieku zaledwie 22 lat, jego nazwiska znika ze sportowych kronik. Mimo krótkiego stażu w barwach Czarnych Koszul, dał się zapamiętać w klubie jako barwna osobowość. „Temperament jednostki decyduje o powodzeniu drużyny. Chciałbym strzelić gola” – tak w jednym z felietonów na łamach „Nowego Sportowca” Jerzy Bułanow nazwał tytuł rozdziału, który mógłby napisać Janusz Czyżewski w hipotetycznej książce na 10-lecie Polonii (Jerzy Bułanow, „11 Czarnych Koszul. Moje wspomnienia”, Warszawa 2011, s. 49). Andrzej Gowarzewski uznał go jako „jedną z najbarwniejszych postaci swojej epoki”. „W pamięci przyjaciół zapisał się jako uroczy, niezwykle kulturalny towarzysz męskich zabaw, a niemal każdy dodawał, że był »bliskim krewnym pierwszej żony prezydenta Mościckiego« – od tej uwagi rozpoczynało się każde wspomnienie!” – pisał w książce „Polonia, Warszawianka, Gwardia” (Katowice, 2003, s. 230).
Prezydent RP Ignacy Mościcki z rodziną. Siedzą od lewej: narzeczona Franciszka Mościckiego panna Marcjanna Pawłowicz, Michalina Mościcka z wnukiem Józefem, Ignacy Mościcki, Helena Zwisłocka.
Stoją od lewej: Franciszek Mościcki, Józef Mościcki, Michał Mościcki, Janusz Czyżewski, Tadeusz Zwisłocki.
Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe.
Grę w Polonii zakończył wraz z ukończeniem studiów prawniczych na Uniwersytecie Warszawskim i rozpoczęciem pracy w sądownictwie. Do wybuchu wojny był m.in. sędzią Sądu Okręgowego w Warszawie. Po wojnie, jak wielu warszawiaków, osiadł w Łodzi, gdzie pracował jako notariusz. Zmarł 18 czerwca 1956 roku, w wieku 53 lat. Spoczywa w rodzinnym grobie na warszawskich Powązkach.