Włodzimierz Krygier to jeden z licznych w okresie międzywojennym zawodników Polonii, którzy z powodzeniem łączyli grę w piłkę nożną i hokej. Przy czym bohater dzisiejszej opowieści, choć przez lata był podstawowym graczem piłkarskiej jedenastki Czarnych Koszul, znacznie więcej osiągnął w hokeju niż futbolu. Dwukrotnie wystąpił na zimowych igrzyskach olimpijskich w hokejowej reprezentacji Polski, podczas gdy w piłkarskiej kadrze narodowej rozegrał zaledwie jeden mecz.
Karierę sportową Włodzimierz Krygier rozpoczął daleko od Polski – na ówczesnym południu Rosji, w Jekaterynosławiu (obecnie to Dniepropietrowsk na Ukrainie), gdzie urodził się w 1900 roku. Był więc reprezentantem licznej przed rewolucją grupy Polaków żyjących na ogromnych przestrzeniach Imperium Rosyjskiego. Pierwsze futbolowe kroki stawiał w nieznanym bliżej klubie Sitius Jekaterynosław (1916 r.), ale już rok później reprezentował barwy Stadionu, który w 1917 roku wygrał mistrzostwo grupy B Jekaterynosławskiej Ligi Piłkarskiej.
Kariera klubowa:
W 1919 roku Włodzimierz Krygier repatriował się do Polski i wziął udział w wojnie polsko-bolszewickiej. Jako student prawa zgłosił akces do klubu AZS Warszawa, gdzie w 1921 roku swoją grą walnie przyczynił się do awansu drużyny do klasy A okręgu warszawskiego. Z Akademików największe brawa zbierał lewoskrzydłowy Krygier, gracz z temperamentem i rutyną, którego dośrodkowe strzały prawie zawsze kończyły się zdobyciem bramki – podawała „Polska Zbrojna”. Potrafił wspaniale grać na swoim lewym skrzydle, rozdawajając piłki, których wykończeniem w postaci goli zajmowali się Tupalski z Malinowskim, ale zdarzało mu się też swoją postawą na boisku bulwersować przeciwników, co wydatnie przytoczył sprawozdawca „Kurjera Porannego”: Napiętnowania godnym jest fakt lekceważenia gry przez Krygiera, który czasami kładł się na boku i zajadał pomarańcze. Natomiast w meczu barażowym o utrzymanie w klasie A z Makabi Warszawa w sezonie 1922 doszło do skandalu sportowego z jego udziałem. W 80. minucie przez faul gracza Makabi pada Krygier na ziemię, lecz ten ulubieniec publiczności z Czerniakowa postanawia w chuligański sposób dopomóc sędziemu. Leżąc jeszcze na ziemi zaczyna swój pokaz boksu i gdy podnosi się dalej używa pięści – opisywał „Nasz Kurjer” (nr 208 z 6.08.1922, s. 4). Dochodzi do bójki między zawodnikami obu drużyn oraz ordynarnych wyzwisk płynących pod adresem sędziego Walczaka, który po całej sytuacji odgwizduje koniec meczu. Za ten niecny proceder, Krygier został przez Wydział Gier i Dyscypliny WOZPN zdyskwalifikowany na okres dwunastu miesięcy, a oprócz niego ukarano jeszcze dwóch zawodników AZS oraz pięciu graczy Makabi.
Pod koniec roku Krygier, razem z Aleksandrem Tupalskim, przeniósł się do Polonii Warszawa, gdzie po odbyciu długiej karencji grał w piłkę już w jej barwach do końca swojej kariery. Odchodząc ze swego macierzystego klubu mieli skrupuły, więc Polonia i AZS zawarły kompromisowe rozwiązanie – w piłkę nożną grać będą w Polonii, a w hokeja w AZS. Być może rozmowy działaczy tych dwóch klubów, przyczyniły się do wypracowania wspólnego stanowiska co do rozwoju polskiego hokeja. Dziś mało kto pamięta, ale w 1924 r. to właśnie AZS i Polonia powołały do życia Polski Związek Hokeja na Lodzie – opisywał kulisy przejścia do Polonii Robert Gawkowski („Polonia Ole!, nr 2 z lutego 2002 r., s. 21).
W latach 1924 i 1926 zdobył z klubem mistrzostwo klasy A. Warto przy tym odnotować dramatyczne okoliczności finału tych drugich rozgrywek. Mistrzostwo Warszawy w roku 1926 wisiało na włosku, ponieważ przy takiej samej liczbie punktów zarządzono do rozegrania jeszcze jeden mecz, w którym Polonia musiała zmierzyć się z Warszawianką. Mecz ten, rozegrany na Agrykoli, był pasjonującym dla licznie zebranej publiczności widowiskiem, obfitującym w szereg pięknych sytuacji, zwrotów akcji i walki do końca spotkania. Polonia prowadziła już 3:1, ale Warszawianka potrafiła wyrównać, a wynik końcowy brzmiał 5:5, co nieczęsto zdarzało się na boiskach ówczesnej Warszawy. Do wyłonienia mistrza stolicy potrzebna była jeszcze dodatkowa dogrywka. Polonia atakuje skrzydłami raz po raz zagrażając bramce Warszawianki. Krygier i Zimowski doskonale centrują, wytwarzając niebezpieczne sytuacje, ratowane przez doskonałego Domańskiego – relacjonował jej przebieg „Nasz Przegląd” (nr 215 z 5.08.1926, s. 6). Dogrywka zakończona została skromnym zwycięstwem Polonii 1:0, po dobrej postawie jej bramkarza.
Ten wymęczony triumf w stolicy pozwolił Krygierowi i jego drużynie awansować do rozgrywek o mistrzostwo Polski. Grał tam we wszystkich meczach Czarnych Koszul w grupie północnej, przyczyniając się do awansu drużyny do grupy finałowej. Polonia spotkała się tam z Pogonią Lwów i Wartą Poznań. Włodzimierz Krygier w tej fazie rozgrywek grał tylko w ostatnim meczu wyjazdowym z Pogonią, który był dokończeniem pierwszego, przerwanego meczu i mimo przegranej świętował z drużyną wicemistrzostwo Polski.
Włodzimierz Krygier – lewoskrzydłowy Polonii. Fot. NAC.
W premierowym sezonie ligowym w roku 1927 Krygier rozegrał ze swoim zespołem bodajże najlepsze spotkanie, dokładając swoje dwa gole do zwycięstwa nad Hasmoneą Lwów aż 9:2. Drużyna gospodarzy brylowała dawno niewidzianym u niej stylem, na co składał się ciąg na bramkę, celowa i kombinacyjna gra ataku, w którym najlepszy był Tupalski, a najszczęśliwszym Emchowicz, jak zwykle »najszaleńszym« był Krygier, który po przerwie już w drugiej minucie z dalekiego strzału zdobywa bramkę, którą przez palce puszcza jej obrońca – opisywał „Stadjon” (nr 43 z 25.10.1927, s. 8). Grając w lidze z Polonią, nie osiągnął jednak wielkich sukcesów, zajmując z nią miejsca w środku tabeli – dwukrotnie 7. (1928, 1929) i raz 8. miejsce (1927). Zawsze jednak był podporą i siłą napędową drugiej linii Czarnych Koszul. W roku 1930 był już bardzo doświadczonym graczem Polonii Warszawa, a „Przegląd Sportowy” (nr 2 z 4.01.1930, s. 4) pięknie opisał jego walory piłkarskie, w następujący sposób: Gracz ten to istna kopalnia najbardziej romantycznych możliwości piłkarskich. Nieprawdopodobnie szybki zwłaszcza w starcie, zwrotny, ambitny, od pewnego czasu wyzbył się on swej kardynalnej wady – bezmyślności i zdobył ostrogi piłkarza w pełnym słowa tego znaczeniu. Nieco więcej techniki piłki, pewna jeszcze doza opanowania myślowego gry, no i dobry łącznik obok oto czego może życzyć Polonia Krygierowi.
W Polonii cieszył się dużym zaufaniem i powierzano Krygierowi odpowiedzialne zadania – W tym samym czasie Krygier dał się poznać jako działacz piłkarskiej Polonii. W 1927 roku reprezentował Czarne Koszule na zjeździe zakładającym polską ligę piłkarską („Polonia Ole!, nr 2 z lutego 2002 r., s. 21). Po zakończeniu kariery piłkarskiej (ponad 100 spotkań) został trenerem juniorów.
Jako hokeista Włodzimierz Krygier przez długie lata był zawodnikiem klubu AZS Warszawa, ówcześnie posiadającego jedną z najsilniejszych drużyn w Europie, z którym zdobył dwa razy mistrzostwo Polski (1929, 1930). Od 1931 roku występował w Polonii również w drużynie hokejowej. Barwy narodowe reprezentował w 35 meczach, zdobywając w nich 4 bramki. Był dwukrotnym srebrnym medalistą mistrzostw Europy (1929, 1931) oraz dwukrotnym uczestnikiem Igrzysk Olimpijskich w St. Moritz (1928) i Lake Placid (1932). Można tu przytoczyć jedną z jego wielu wspaniałych akcji, zakończoną golem w meczu z Austrią na mistrzostwach Europy w roku 1929: Zlikwidowawszy przebój prawoskrzydłowego Austriaków przez odebranie mu krążka, Krygier przebija się naprzód szerokim półkolem kiwa w lewo obronę i przejeżdża do bramy Austriaków. Lichtenstein miast zrobić wypad, niezdecydowanie został w bramce – wahanie to zemściło się – ostrym backhandem krążek umieszczony został w siatce. Jeszce dwie minuty i mecz skończony Polska wchodzi do finału („Przegląd Sportowy” nr 7 z 9.02.1929, s. 4).
13 stycznia 1935 roku, Pionki. Drużyna hokejowa Polonii przed towarzyskim meczem z miejscową drużyną Proch Pionki. Mecz zakończył się wygraną gospodarzy 5:3. Stoją od lewej: Stefan Jelski, Włodzimierz Krygier, Barylski, Krzyszłojorski, Zenon Odrowąż Pieniążek, Pigłowski i Władysław Szczepaniak. Fot. NAC.
W latach trzydziestych, po zakończeniu kariery sportowej, Włodzimierz Krygier prowadził praktykę adwokacką. W czasie II wojny światowej był żołnierzem podczas kampanii wrześniowej, a następnie w Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie, w latach 1945-1946 oficerem łącznikowym w obozie repatriacyjnym w Niederlahnstein koło Koblencji, gdzie założył piłkarski zespół o nazwie Polonia. Po wojnie zamieszkał w Londynie, w Wielkiej Brytanii. Pracował w firmie wydawniczej Faber & Faber. Zmarł 17 września 1975 roku w Londynie. Pochowany jest na warszawskich Powązkach w rodzinnym grobie.
Kariera reprezentacyjna:
W październiku 1928 roku polska reprezentacja udała się na zaproszenie Czechosłowackiego Związku Piłki Nożnej do Pragi, aby tam wziąć udział w Turnieju Słowiańskim z okazji dziesięciolecia Czechosłowacji. W turnieju tym miały zagrać cztery drużyny, oprócz Polski i gospodarzy (wystawiającej dwie drużyny – zawodową i amatorską) jeszcze reprezentacja Jugosławii. W gronie kadrowiczów powołanych przez Tadeusza Kuchara, znalazł się świetny lewoskrzydłowy Polonii Warszawa Włodzimierz Krygier.
W dniu 27 października Polska spotkała się na stadionie Sparty Praga z zawodową reprezentacją Czechosłowacji, a na murawę w pierwszym składzie wybiegł Krygier. Rozpoczyna Polska grając pod wiatr. Już po chwili Karasiak wyjaśnia niebezpieczną sytuację. Piłkę otrzymuje Krygier, który przedostaje się dobrze naprzód, lecz zamiast centrować do środka, strzela w aut… – pisał „Przegląd Sportowy” (nr 49 z 3.11.1928, s. 2). Teraz z kolei Czesi zaczęli atakować, doprowadzając na naszym polu karnym do niebezpiecznej sytuacji, lecz też bez bramkowego skutku, a po chwili następuje ponownie przewaga polskiej drużyny. Nasz atak znów przychodzi do głosu, Deutschman podaje Kucharowi ten przerzuca Reymanowi, piłkę otrzymuje Krygier i strzela w aut – relacjonował dalej „Przegląd Sportowy” (nr 49 z 03.11.1928, s. 2). Po takich niewykorzystanych sytuacjach, do głosu dochodzą Czesi i to oni objęli prowadzenie po przepięknej akcji przeprowadzonej przez Bejbla, który minąwszy kilku naszych graczy podał do Puca, a ten wykończył akcję kolegi mocnym strzałem.
Po utracie gola nastąpiła chwila zawahania i konsternacji w naszej reprezentacji, co wykorzystali ponownie gospodarze, zdobywając kolejną bramkę. Wreszcie w 38 minucie Polacy biją pierwszy róg. Krygier ładnie centruje a Reyman przenosi główką tuż nad poprzeczką – opisywał „Stadjon” (nr 45 z 6.11.1928, s. 13). W drugiej połowie straciliśmy kolejnego gola, wtedy wydawać by się mogło, że jest już po meczu, ale Polacy się nie poddali i rozpoczęli walkę, angażując w nią wszystkie swoje siły. Te zmasowane ataki doprowadziły do uzyskania dwóch goli strzelonych przez Reymana. Niestety, nie udało się biało-czerwonym doprowadzić do remisu i po bardzo dobrej grze Polacy ulegli gospodarzom nieznacznie 2:3.
Debiut Krygiera w reprezentacji Polski był udany i można się tylko dziwić, że nie dostał więcej powołania, kończąc udział w kadrze narodowej na tym jednym meczu. W prasie czechosłowackiej, w „Národní Listy” (nr 299 z 28.10.1928) pojawiło się krótkie sprawozdanie ze spotkania, w którym znajdowała się bardzo ważna informacja na temat naszego bohatera: U Polákú (…) na levém křidle hockeyový internacionál Krygier.