Po zakończeniu sezonu piłkarskiego była okazja, żeby wspomnieć dwie postacie, które złotymi zgłoskami zapisały się w najnowszej i odwiecznej historii Polonii Warszawa. Wobec natomiast zapowiedzi “świętowania” zakończenia sezonu koszykarskiego nie sposób nie wymienić dwóch innych osób, które na przestrzeni ostatnich dwóch lat zrobiły więcej złego dla męskiej koszykówki w Polonii niż spotkało ją od momentu założenia sekcji blisko sto lat temu.
Mowa oczywiście o Kamilu Czarzastym, prezesie tak zwanej Fundacji Kultywowania Tradycji Koszykarzy Polonii Warszawa. Pan Kamil tak ją kultywował, że w ciągu roku doprowadził do likwidacji założonej w celu reaktywacji klubu spółki KKS Polonia Warszawa, doprowadził do przekazania jej w obce ręce: do spółki Projekt 1P należącej do biznesmena z Włocławka, który z Polonią nigdy nie miał, nie ma i nie będzie miał nic wspólnego, a na koniec – słusznie zresztą – został z tej spółki modelowo wygnany i z żadna koszykówką związaną z Polonia Warszawa nie ma już nic wspólnego. Na szczęście zresztą – bo takich kultywatorów tradycji, to żadna tradycja, historia i organizacja by nie przetrwała.
Bardziej poważny i niebezpieczny jest natomiast drugi przypadek – osoby, która obwołała się samozwańczo przedstawicielem i reprezentantem wszystkich sekcji klubu oraz – nieproszona – wtrąciła się do znakomicie funkcjonującej sportowo po reaktywacji sekcji koszykówki męskiej, wyprowadziła ją z klubu w zamian za stołek prezesa, po czym doprowadziła przedsięwzięcie do degrengolady, czyniąc z niego pośmiewisko i powód do żartów całego środowiska warszawskiej i polskiej koszykówki. Przypomnijmy: przedsięwzięcie, które zgodnie z założeniami jego założycieli z Fundacji Nasza Warszawa, w mijającym sezonie 2023/2024 miało walczyć o play-offy w koszykarskiej ekstraklasie. Mowa oczywiście o “poloniście wszechczasów” Łukaszu Tusińskim i jego zgubnych i destrukcyjnych działaniach, którymi doprowadził reaktywowaną sekcję koszykówki Polonia Warszawa do zapaści, ale – przede wszystkim – wyprowadził ją z klubu przy Konwiktorskiej 6 do nieznanej nikomu, prywatnej spółki z ulicy Langiewicza. Zresztą, w tamtej spółce też już “koszykarza stulecia” Łukasza Tusińskiego nie ma. Nawet tam się na nim poznali.
A tym, którzy się nie poznali – polecamy apel, jaki Pan Łukasz wystosował na swoim prywatnym Facebooku do władz miasta w sprawie obiektów przy Konwiktorskiej 6. Po pięciu latach od ogłoszenia wyników konkursu architektonicznego, po roku od zarejestrowanej kamerami wypowiedzi wiceprezydent m.st. Warszawy Renaty Kaznowskiej, że najpóźniej do końca roku 2023 znany będzie prywatny partner przedsięwzięcia – trudno o bardziej żenującą i żałosną lekturę. Lata i dekady mijają, a mieniący się “przywódcą” najstarszego i najbardziej zasłużonego Klubu Stolicy przymila się do “Drogich Włodarzy” i apeluje do “wartości”, które wyznaje Rafał Trzaskowski (sic!). Boże broń Polonię przed takimi wartościami, przed takimi włodarzami i – przede wszystkim – przed Łukaszem Tusińskim. Przywódcą, który utrzymanie w lidze uznaje za największy sukces klubu, a za swój – wyprowadzenie z niego sekcji i przekazanie w prywatne, obce ręce.