W sobotnim meczu koszykarze KKS Polonia Warszawa pokonali na wyjeździe Tura Bielsk Podlaski 78:70. O grze polonistów rozmawialiśmy z kapitanem Czarnych Koszul Marcinem Dutkiewiczem.
– W meczu z Turem Bielsk Podlaski zdobyłeś 15 punktów dzięki rzutom za trzy punkty. Twoje „trójki” były bardzo ważne dla zwycięstwa w tych zawodach…
– Można powiedzieć, że pierwsza połowa nam nie wyszła. Mimo że zdobyliśmy prawie 60 punktów, to daliśmy sobie wrzucić prawie 50. Nie takie są nasze założenia. W pierwszej połowie było trochę strzelaniny z obu stron, w drugiej udało się to opanować. Co do tych „trójek”, to się cieszę. Poznajemy się coraz lepiej i chłopaki zaczynają mnie szukać na boisku. Wiedzą, co mogę dać drużynie. Każdy z nas zresztą wnosi coś od siebie. Widać, że zespół się konsoliduje, co bardzo cieszy, bo na pewno nie będziemy wygrywać meczów różnicą czterdziestu punktów jak, z całym szacunkiem dla rywala, tydzień temu w Legionowie. To będą raczej wyrównane mecze, gdzie nawet jedna akcja może zadecydować o wyniku. A w konsekwencji o całym sezonie. Cieszy zwycięstwo na trudnym terenie. Gratulacje dla Tura, bo pokazali charakter, wolę walki. A my musimy być gotowi na to, że każdy będzie chciał nam utrzeć nosa. Nic za darmo w tej lidze nie dostaniemy.
– Ale ten mecz należał chyba do najtrudniejszych w sezonie? Bo Tur to jeden z najsilniejszych zespołów tej ligi.
– Na pewno spośród do tej pory rozegranych meczów to najmocniejszy przeciwnik. Sokół też był silny, ale w Ostrowi zagraliśmy zbyt miękko. Tam mieliśmy bodaj tylko trzy przechwyty, bardzo mało fauli zrobiliśmy, a teraz już w drugiej połowie zacieśniliśmy środek, staraliśmy się ograniczyć poczynania przeciwnika i można powiedzieć, że druga połowa nam wyszła. Tak jak pierwsza nam nie wyszła, mimo że rzuciliśmy dużo punktów,. Bo my patrzymy przede wszystkim na obronę. Bo z dobrej obrony wychodzi skuteczny atak. Jeżeli obrona siądzie, to jest po zawodach.
– No właśnie, trener też zauważa, że coraz lepiej ta gra obronna wam wychodzi. A to jest kluczowa sprawa, nad którą pracujecie.
– Zgadza się. W tej lidze większość zespołów gra w stabilnym składzie po kilka sezonów, ŁKS chyba już szósty sezon. W Turze też znają się od kilku lat, w Ostrowi to samo. My nagle spotkaliśmy się w dwanaście osób, różne osobowości, różne charaktery. Nie jest łatwo połączyć to, żeby wszystko grało. To nie działa jeszcze tak, jak byśmy chcieli, to jeszcze nie ten moment. Kulminacja naszych wysiłków powinna przyjść dopiero za kilka miesięcy. Robimy jeszcze podstawowe błędy, są braki w komunikacji, jakieś gapiostwo. A to wynika z tego, że jesteśmy dla siebie nowymi ludźmi.
– Mimo to na parkiecie całkiem nieźle to wygląda…
– Jest jeszcze sporo braków w grze, których kibic może nie widzi. Jest jeszcze nad czym pracować.
Rozmawiał: Jacek C. Kamiński