Ludzie Polonii

Paweł Olczak, prezes MKS Polonia, Dyrektor Akademii Piłkarskiej Polonii S.A. Wygrywamy swoje własne Euro!

We wrześniu mija rok, odkąd objął funkcję Dyrektora Akademii Piłkarskiej Polonii S.A. Rozpoczął tym samym pracę nad stworzeniem jednolitego systemu szkolenia młodzieży dla Polonii S.A. oraz MKS Polonia. Chciałoby się powiedzieć – nareszcie! Ma za sobą lata doświadczeń i wiele sukcesów. Kolejnym z nich jest posiadanie aż trzech zespołów młodzieżowych w Centralnej Lidze Juniorów. A także drugi awans ekipy seniorów MKS – tym razem do Ligi Okręgowej. Współpracuje ze znakomitymi trenerami – Jakubem Stęszewskim, Adamem Chmielewskim, Michałem Libichem i wieloma innymi, na wymienienie których nie starczyłoby w tym tekście miejsca. Paweł Olczak mocno wierzy w młodych polonistów i w to, że wkrótce pomagać będą na boisku tej najważniejszej – pierwszej jedenastce Czarnych Koszul.

– Zacznę od złożenia gratulacji w imieniu całej Redakcji „Polonia ‘Ole!”. Jako Dyrektor Akademii MKS może się Pan dziś pochwalić uczestnictwem naszej młodzieży we wszystkich trzech Centralnych Ligach Juniorów – do lat 18, 17 i 15!

– Dziękujemy. A gratulacje należą się przede wszystkim trenerom, ich zawodnikom i rodzicom chłopców. Wiele czynników wpłynęło na ich wspólny sukces.

– Jakie cele stawia Pan przed tymi drużynami? Zwłaszcza najstarszą? W 2015 roku Polonia zajęła trzecie miejsce w mistrzostwach Polski juniorów starszych, po minimalnie przegranym półfinale z Lechem Poznań, w rzutach karnych. Z tamtej drużyny wywodzi się m.in. Marcin Kluska, dziś podpora seniorów.

– Pierwsza runda dopiero je określi. Zacznę od naszych najmłodszych chłopców w CLJ – U15. Uważam, że tu mamy niezły zespół, chociaż poziom rozgrywek dla tego rocznika jest z roku na rok coraz wyższy. Z zespołem U17 chcemy się spokojnie utrzymać. Nie powinno być z tym większych problemów, bo jest on ciekawy. Mam nadzieję, że w obecnym półroczu wybiją się w nim liderzy, chłopcy z charakterem, bo tego mi w tej „środkowej” drużynie brakuje. Jeśli tacy się ukształtują, na wiosnę mogą powalczyć z kolegami nawet o pierwszej miejsce w grupie A, bo szkolą ich bardzo dobrzy trenerzy, z Michałem Libichem na czele. A najstarsi, U18? Tej ligi będziemy się uczyć. Trzy lata nas w niej nie było. Rok temu przeszkodziła nam pandemia, a wcześniej graliśmy po prostu młodszym rocznikiem, zdecydowały zatem różnice sportowe. Teraz, po powrocie, będziemy chcieli utrzymywać pozycję w środku tabeli. Na to nas stać. Na pewno nie możemy mówić, że w CLJ U18 walczymy o mistrzostwo, bo trzeba znać swoje miejsce w szeregu. Ale w sezon weszliśmy dobrze na swoim terenie. Pokonaliśmy już na nim Śląsk i Legię (odpowiednio 6:3 i 5:0, na bocznym boisku przy Konwiktorskiej, zwycięstwa uzupełniły wyjazdowe porażki 1:7 z Lechem i 1:3 z Jagiellonią – przyp. red.). Wrocławianie, trzeba to podkreślić, mają jedną z najlepszych akademii w Polsce. Poza tym, że ich seniorzy grają w ekstraklasie, dysponują również zespołem rezerw na poziomie drugiej ligi, złożonym głównie z młodych zawodników, który ostatnio zajął w niej dobre ósme miejsce. Mimo to nasi trenerzy potrafili idealnie wykorzystać swoje walory, na domowym obiekcie, ze sztuczną murawą.

– Właśnie. Czy takie boisko może być atutem naszej młodzieży przez resztę sezonu?

– Zwykle teren gospodarza jest jego atutem (uśmiech). Tak. Mamy na nim swój pomysł na grę. Spełnia wymogi organizowania na nim meczów, choć jest oczywiście minimalnie węższe od pełnowymiarowego. Ta różnica w szerokości pozwala nam jednak grać wysoko pressingiem. A że nasze zespoły są dość dobrze motorycznie przygotowane, zyskujemy na tym w rywalizacji.

– Kibiców zachwycił ostatni triumf 5:0 nad Legią!

– Ten mecz nie mógł się odbyć w lepszym momencie. Transmitowany był (poprzez kanał internetowy YouTube portalu Łączy Nas Piłka – przyp. red.) na całą Polskę. A na dzień dzisiejszy (rozmawialiśmy 1 września – przyp. aut.) zapis wideo miał chyba 28 tysięcy wyświetleń. To znakomita reklama dla całej polonijnej społeczności!

– MKS ma do dyspozycji w zasadzie tylko jedno główne miejsce do ćwiczeń i rozgrywania meczów o punkty – boczne boisko przy Konwiktorskiej. Szkolą się tu i grają młodzi chłopcy, seniorzy MKS, a przecież także druga drużyna Polonii. Jak przez te wszystkie lata radzicie sobie z brakiem bazy treningowej, odpowiadającej wiedzy i umiejętnościom trenerów oraz talentowi zawodników? Jak to podzielić?

– Bez dwóch zdań trzeba podjąć niezwykle trudny wysiłek. To „wysokiej klasy kombinacja”. Udaje się dzięki bardzo dobrej współpracy z dwiema sąsiadującymi z siedzibą Klubu szkołami: podstawową, przy ulicy Ciasnej, w której mamy do dyspozycji klasy cztery-osiem oraz liceum przy ulicy Andersa. Wysoko cenimy współpracę z dyrekcjami obu. I dzięki temu, że mamy w nich klasy sportowe, część zajęć treningowych odbywa się w ciągu dnia. Natomiast na naszym, bocznym boisku przy Konwiktorskiej pierwsze zajęcia odbywają się już od godz. 6.45. Ostatnie kończą się w okolicach 22. Oczywiście, te ostatnie toczą się z udziałem drużyn najstarszych, seniorskich. Brakuje lepszych warunków, to oczywiste. Wystarczy, że wspomnę tu o Lechu, z którym niedawno przegraliśmy dość wysoko. W tym klubie każda drużyna posiada swoje boisko i musi o nie dbać. W swojej bazie w Popowie mają ich do dyspozycji aż siedem. A do tego wykorzystują główną murawę stadionu we Wronkach, gdzie Akademia Lecha rozgrywa swoje mecze, a obok tego obiektu, jeszcze dwie inne płyty. Dla nas takie warunki to inny świat. Za to my cieszymy się pracą znakomitych trenerów, zaangażowaniem samych zawodników i ich rodziców. Do tego, od trzech lat funkcjonuje tutaj dział skautingu, który uważnie sonduje możliwość sprowadzania zawodników jeszcze z zewnątrz, spoza Warszawy, nawet z odległych części Polski. To przynosi efekty i niweluje niektóre trudności. Mój przyjaciel Jarek Bako codziennie powtarzał w trudnych dla Polonii czasach, już nie będę wspominał za rządów którego prezesa, że musimy dalej pracować, bo praca się obroni. I tak, na tym boisku, wygrywamy swoje własne mistrzostwa Europy.

– Do tego dochodzi zapewne kwestia zaangażowania finansowego rywalizujących z Wami klubów…

– Do Wronek, na mecz Lechem, pojechałem z drużyną U18. Podzielam zdanie trenerów, że nasza porażka była tam bardzo wysoka, ale to nic innego jak jakość po stronie przeciwnika. W CLJ mierzymy siły z zespołami, które mają w większości drużyny seniorów na poziomie ekstraklasy. A budżety tych klubów są nieporównywalnie większe od naszego – nawet sześć, siedem razy. I na pewno stać je na ściąganie zawodników, jakich tylko chcą. Ale walczymy. Z każdym kolejnym spotkaniem będziemy mądrzejsi, jeśli chodzi o rozpoznanie celów na ten sezon w U18. Sądzę, że nasz zespół stać jeszcze na niejedną niespodziankę. Jeszcze jedną kwestię poruszę. Przed startem ligi zastanawialiśmy się z trenerami, czy nie warto rozmawiać z władzami miasta o możliwości gry na murawie głównej stadionu. Ostatecznie, porzuciliśmy tę myśl, bo uznaliśmy, że w takiej sytuacji trzeba byłoby również odbywać na niej treningi. I tu zaczynają się schody, bo w ostatnim czasie bacznie przyglądaliśmy się problemom pierwszego zespołu. Dopiero na początku drugiej połowy sierpnia zaczął on na niej ćwiczyć. W kolejnym tygodniu trenerzy z zawodnikami oszczędzali ją, potem mieli jeszcze możliwość rozruchu i na tym koniec. Bo każdy tutaj dba o ten nasz kawałek miejsca na ziemi. Tymczasem dwa dni temu przyjechała do nas reprezentacja Albanii, przygotowująca się do meczu z naszą reprezentacją. Odbyła trening w porze deszczowej i po prostu „ryła” murawę, na którą tak tutaj wszyscy chuchamy i dmuchamy.

– Jakie nowe wyzwania stawia przed sobą trener Jakub Stęszewski i jego wyjątkowy zespół seniorów MKS, który również jest chlubą naszych fanów? Szkoleniowiec już po ostatnim sezonie, zakończonym awansem do Ligi Okręgowej, mówił: „możemy, nie musimy, po prostu chcemy walczyć dalej o wyższe cele”. Tymczasem, trener Polonii II S.A. Maciej Wesołowski i dyrektor sportowy spółki Piotr Kosiorowski głośno deklarują, że ich celem jest awans do czwartej ligi z pierwszej grupy „okręgówki”. MKS występujący w równoległej grupie drugiej, spróbuje stoczyć przyjacielską, niebezpośrednią rywalizację z siostrzaną ekipą o to, kto awansuje?

– Priorytetem jest tu na pewno awans Polonii II S.A. do wyższej klasy. Oczywiście, cieszę się, że cały sztab MKS, z Kubą Stęszewskim na pierwszym planie i drużyną, wywalczyli już dwa awanse. Możemy rozmawiać w teorii o kolejnym, oczywiście. Ale musimy sobie również zdawać sprawę z tego, że każdy nasz zespół kosztuje. To nie jest zabawka. Sędzia nie przyjedzie prowadzić zawody za darmo. Trenerowi też trzeba za pracę zapłacić, zespół ubrać, wynająć autokar, który zawiezie go na kolejny mecz. Z drugiej strony, wychodzi się do sportowej rywalizacji po to, żeby wygrać. W dzieciństwie grałem kapslami na asfalcie w „wyścig pokoju” i w takiej konkurencji też chciałem być najlepszy. Kibicujemy zatem także MKS-owi, z całego serca i staramy się stworzyć im jak najlepsze warunki do osiągania najlepszych możliwych rezultatów.

– Jaki jest codzienny plan zajęć MKS Polonia? I jaka jest jego „konstrukcja”?

– W seniorach MKS-u jest miejsce dla naszych chłopców z zespołów U18, ale ostatnio również U17. Dzięki awansowi do CLJ, najstarszy rocznik młodzieży mogliśmy wycofać z rozgrywek regionalnych, mazowieckich. Odtąd, jeśli jacyś zawodnicy nie zmieszczą się w składzie na mecz w swoich zawodach juniorskich, a będą mogli dotrzeć na mecz MKS-u, to będą grać właśnie tu, by trzymać formę i zyskiwać doświadczenie. Jest tutaj również miejsce dla kilku naszych trenerów i byłych zawodników. Ostatni z wymienionych, w przeszłości, żeby się poruszać, musieli jeździć na boiska poza Warszawę. A tu są w centrum miasta, mogą uczestniczyć w profesjonalnym treningu. Drużyna ćwiczy cztery razy w tygodniu, choć oczywiście nie wszyscy zawodnicy mogą być na każdych zajęciach. Staramy się tak ułożyć ich harmonogram, by odpowiadał godzinom zakończenia pracy tych, którzy do innej pracy pójść zwyczajnie muszą.

– Mija właśnie rok, odkąd nawiązał Pan współpracę z Prezesem Grégoirem Nitot i Polonią S.A. Jak Pan ją, po dwunastu miesiącach, ocenia? Firmuje Pan swoim nazwiskiem wielkie osiągnięcia Akademii. Polonia to jedyny klub w Polsce, który ma drużyny na poziomie wszystkich CLJ (przypomnijmy: we wspomnianych kategoriach wiekowych – U18, U17 i U15 – przyp. red.), nie mając przy tym pierwszego zespołu seniorów nawet na szczeblu centralnym. To ewenement, świadczący o tym, jak potężne są jej sportowe zdobycze. Przy tym, w przerwie letniej, Akademia ta przekazała rekordową liczbę swoich wychowanków do obu drużyn Polonii S.A. Spełniają się Pana marzenia?

– Od czasu oddania drużyn seniorskich spółce mam do czynienia z nowym, pozytywnym doświadczeniem. Tutaj jest normalna rozmowa, normalny dialog. Nasze trzymiesięczne rozmowy zaowocowały wspomnianą przez Pana współpracą. Czuję się częścią Polonii. Przyszedłem tutaj, kiedy miałem siedem lat. Dzisiaj mam ich 50. Prezes Greg Nitot to osoba, która bardzo chce tutaj coś osiągnąć. Jego ambicje mnie do niego przybliżyły. Budujemy wspólne zaufanie. Mam nadzieję, że on też jest zadowolony z naszej współpracy.

– Kto z najmłodszych piłkarzy, których MKS niedawno dostarczył „pierwszej” Polonii, ma teraz grać z myślą, że nie może zawieść Pana i trenerów MKS (uśmiech)?

Eryk Mikołajewski miał naprawdę dobrą rundę wiosenną (13 meczów w trzeciej lidze, wszystkie rozpoczynał w wyjściowej jedenastce – przyp. red.). Teraz zaczął sezon w podstawowym składzie. Do zespołu trenera Rafała Smalca dołączył właśnie Krzysiu Koton, perełka naszej Akademii. Uważam, że jak dostanie swoją szansę, to publiczność będzie z niego zadowolona. Nie tylko z niego. Jest też Dawid Keller, inni… Na poziomie piłki juniorskiej pokazywali bardzo dużo.

– W pierwszych meczach z bardzo dobrej strony pokazał się też starszy wychowanek – Wiktor Niewiarowski (gol w Białymstoku, asysta w meczu z Błonianką)…

– To nie jest jeszcze ten Wiktor, jakiego znam. Czekam, aż wystrzeli. Wiem, co potrafi i co wyczyniał w drużynach młodzieżowych. Przed nim bardzo ważny sezon, bo ma za sobą już trzy okresy przygotowawcze przepracowane z pierwszą drużyną. Od niego już trzeba zacząć wymagać.

– Dziękuję za rozmowę. Cieszymy się z sukcesów wszystkich pracowników i zawodników prowadzonej przez Pana Akademii. Życzymy jeszcze większych!

Rozmawiał Paweł Stanisławski

Zobacz więcej w tej kategori