Ludzie Polonii

Rozmowy na 110-lecie. Jerzy Piekarzewski & Jarosław Popiołek.Benefis „Pekina”

Jarosław Popiołek: Zeszłomiesięczną rozmowę zakończyliśmy wątkiem związanym z pomysłem (a w zasadzie jego brakiem) na wspólną reprezentację naszego Klubu wobec czynników zewnętrznych. Wspominałeś o radzie programowej, honorowym ciele złożonym z autorytetów oraz przedstawicieli wszystkich sekcji klubowych, które – nie wtrącając się w zarządzanie poszczególnymi dyscyplinami – mogłyby stanowić przeciwwagę i emanację KS Polonia Warszawa w relacjach na przykład z władzami miasta albo innymi istotnymi partnerami. Czy miałeś na uwadze jakąś konkretną koncepcję powstania takiego gremium?

Jerzy Piekarzewski: Z przykrością, ale też z sentymentem, wspominam zarząd KSP z drugiej połowy lat 90., kiedy to obok mnie zasiadali w nim między innymi Krzysiek Mateja, Wojtek Kozak, a prezesował nam Waldek Marszałek. Od strony wspólnotowej były to piękne czasy, niestety przerzucenie przez Miasto na klub, który nie miał żadnych przychodów, kosztów związanych z użytkowaniem stadionu, hali, basenu, terenu spowodowało powstanie gigantycznych długów, do których spłaty zobowiązano członków zarządu. To trauma, z której do dzisiaj niektórzy z nas się jeszcze nie podnieśli. Natomiast, przy jasnej i jednoznacznej polityce miasta st. Warszawa wobec KS Polonia Warszawa w zakresie regulowania zobowiązań z tytułu użytkowania infrastruktury, taki zarząd klubowy – taka rada nadzorczo/programowa, niezwykle by się przydały.

Jarosław Popiołek: Wymagałoby to jednak porozumienia ponad podziałami, które w środowisku występują – jak się okazuje – cały czas, a – co najciekawsze – odnoszą się do wszystkiego, także do spraw najbardziej błahych i bez żadnego znaczenia. Świetnym tego przykładem była inicjatywa wspólnego świętowania rocznicy 110-lecia powstania klubu, okazji oczywistej dla połączenia sił, ale która pomimo początkowych starań i zabiegów wielu ludzi została storpedowana. Zresztą przypomina to do złudzenia sytuację sprzed dziesięciu lat, kiedy to nikt z nikim nie potrafił się porozumieć, jeden przez drugiego przedstawiał kolejne hasła bez pokrycia (o organizacji Gali w Teatrze Wielkim itp.), a gdyby – nieskromnie przypomnę – nie moja inicjatywa i fundusze Fundacji (wtedy) Polonia 2011, nie byłoby żadnej gali, żadnych obchodów, żadnego spektaklu „Czarne Serca” i w ogóle nic. Tym razem wszystko zapowiada się podobnie, padają dla odmiany pomysły o Filharmonii, wszyscy chcą koordynować, tylko nie ma komu organizować, a w szczególności wyciągnąć na ten cel chociaż złotówki z własnej kieszeni.

Jerzy Piekarzewski: Szczerze mówiąc, szkoda mi zdrowia i nerwów, żeby to nawet śledzić. Jest mi po prostu smutno i przykro. Jakiś czas temu podeszła do mnie na K6 grupa naszych kibiców z pretensjami, że my obaj – ja z Tobą – działamy przeciwko KS Polonia, chcąc „niszczyć piłkę nożną na rzecz koszykówki”. Ja większej herezji w czasie mojego 75-letniego stażu w klubie nie słyszałem. Może Ty masz natomiast jakieś niecne zamiary, o których nie wiem?

Jarosław Popiołek: Takowych nie mam, natomiast też stałem się obiektem chuligańskich ataków przy okazji przygotowań do obchodów oraz listu otwartego do Władz Miasta, który zwieńczył wieloletnie starania wielu ludzi o rozpoczęcie inwestycji przy Konwiktorskiej (o ile faktycznie zostanie rozpoczęta). Ja oczywiście z tego rodzaju napaściami osobiście nie mam żadnego kłopotu, współczuję nawet osobom, które do tego poziomu się zniżają, albo po prostu się na nim znajdują, natomiast jest to sytuacja żenująca i gorsząca dla grupy normalnych ludzi, którzy czują się z naszym klubem związani – poprzez tego typu zawstydzające zachowania, i to prezentowane przez osoby, które mienią się przywódcami jakiejś części społeczności, odwracają się od Polonii. Jeżeli to się nie zmieni, to zawiśnie nad nami taki sam sufit negatywnego elektoratu jak nad konkurencją z Ł3.

Jerzy Piekarzewski: Ja bym był jednak optymistą w tym względzie. To o czym mówisz, to marginalne zachowania, które zawsze były, są i pewnie niestety będą. Istnieje grupa ludzi, która niedorosła z różnych względów do prawdziwego kibicowania Polonii, ale znakomita większość naszych sympatyków to ludzie kulturalni, przyzwoici i potrafiący się zachować w sposób odróżniający nas od – jak to nazwałeś – konkurencji. Zostawmy natomiast tych nielicznych z ich fobiami i spróbujmy, mimo wszystko, zrobić coś dobrego dla klubu w roku jego jubileuszu. Tym bardziej, że bardzo bym chciał połączyć go ze swoim własnym.

Jarosław Popiołek: To akurat masz jak w banku. W związku z tym, że powstała inicjatywa koordynująca oficjalny program obchodów, my będziemy mogli skupić się na Twoim benefisie 75 lat z Polonią Warszawa i jestem przekonany, że będzie to wydarzenie, które cała Warszawa pamiętać będzie przez kolejne 75 lat.

Zobacz więcej w tej kategori