Ludzie Polonii

Rozmowy na 110-lecie. Jerzy Piekarzewski & Jarosław Popiołek. Chodzi o sprawiedliwość

Jarosław Popiołek: Rozmawialiśmy o Twoim jubileuszu, który – dzięki temu, że przygotowywany jest przez grupę Twoich przyjaciół – wypadnie na pewno znakomicie. Ale chciałbym wrócić do tematu, o którym niby wszystko wszyscy wiedzą, ale traktowany jest jak temat tabu i nic się w nim od dziesięcioleci nie robi. Chodzi mi o Twoje mieszkanie, które wiele lat temu sprzedałeś, żeby pomóc w trudnej sytuacji Polonii, a dzisiaj jesteś w związku z tym „Zasłużonym dla Śródmieścia” bezdomnym. Jak to w ogóle jest możliwe?

Jerzy Piekarzewski: Nie wiem, czy chciałbym o tym opowiadać. To jedna z traum mojego życia. Z jednej strony nie żałuję tego gestu sprzed lat, z drugiej jest mi bardzo przykro, że sprawy się tak potoczyły, z trzeciej natomiast – wraz z wiekiem – coraz bardziej obawiam się o swój własny los na starość. Niestety nie jestem coraz młodszy, ani coraz zdrowszy, ani bardziej bogaty (uśmiech) i poza brakiem swojego własnego kąta, martwi mnie na przykład to, że nie będę mógł samodzielnie i o własnych siłach przebywać tyle czasu, ile bym chciał na Polonii.

Jarosław Popiołek: Ale o tym właśnie trzeba mówić i to głośno! I nie chodzi o to, żeby powracać do przeszłości i rozpamiętywać, co można było zrobić inaczej i lepiej, tylko spojrzeć w najbliższą przyszłość i rozwiązać ten dramatyczny problem. Ja się na tym nie znam, ale widzę przynajmniej dwa proste sposoby, w jakie mógłbyś odzyskać nie tyle mieszkanie, co elementarną godność – człowieka pochodzącego z patriotycznej rodziny, którego Ojciec oddał życie za Polskę i Armię Krajową, który sam oddał wszystko co posiadał dla wspólnego dobra wszystkich warszawiaków, jakim jest KS Polonia. Jeśli zgodzisz się, podejmiemy wspólnie działania i zwrócimy się do Pana Burmistrza Dzielnicy Śródmieście, który jest kompetentną, ale też bardzo empatyczną osobą z pytaniem, w jaki sposób UD Śródmieście mógłby w tej sprawie pomóc.

Jerzy Piekarzewski: Bardzo bym chciał, ale znasz mnie przecież – ja się wszelkich próśb o pomoc dla mnie wstydzę. Całe życie starałem się pomagać innym i otrzymałem za to mnóstwo wdzięczności, przyjaźni i dobrych uczuć. Nie chciałbym, żeby ludzie mówili teraz, że ja sobie „coś załatwiam”, albo próbuję otrzymać coś kosztem innych, bardziej potrzebujących.

Jarosław Popiołek: Ależ Jurku, nie wolno Ci tak nawet myśleć, a co dopiero mówić! Tu nie chodzi o Twoje wielkie zasługi z przeszłości, tylko o elementarną sprawiedliwość. Całe życie oddałeś dla Warszawy, to niech teraz Warszawa „odda” Ci małe mieszkanko. Może być na Mariensztacie? (śmiech) I nie chodzi przecież o podarunek w postaci lokum własnościowego, tylko przyznanie Ci mieszkania socjalnego z zasobów komunalnych, tak jak przewidują odpowiednie przepisy obowiązujące w tym względzie.

Jerzy Piekarzewski: Trochę mnie uspokoiłeś. Ale co będzie, jeśli z jakiś przyczyn to się nie uda? Wspomniałeś o jakimś drugim rozwiązaniu.

Jarosław Popiołek: To drugie jest o tyle proste, co oczywiste. Jeśli okazałoby się, że z przyczyn niezależnych od dobrej woli urzędników śródmiejskich (w którą nie wątpię) szybkie znalezienie dla Ciebie mieszkania nie będzie możliwe, to po prostu takie mieszkanko – jako Fundacja Nasza Warszawa – Ci wynajmiemy i zorganizujemy zbiórkę na łamach naszych (wydawanych przez Fundację Nasza Warszawa) nowych mediów – przy okazji zachęcam wszystkich naszych czytelników do korzystania z portalu internetowego www.poloniaole.pl – i będziemy koszt wynajmu Twojego mieszkania finansować jako społeczność klubowa wdzięczna i winna to swemu legendarnemu przywódcy. Mam nadzieję, że nie miałbyś nic przeciwko takiemu rozwiązaniu.

Jerzy Piekarzewski: Jarku, nie chciałbym na ten temat już dzisiaj więcej rozmawiać, bo wzruszenie połączone z niedowierzaniem ściska mnie za gardło. Wróćmy do tej sprawy w innej dogodnej chwili.

Zobacz więcej w tej kategori