Otwartość, wspólnota, szacunek to wartości, które prawdziwy klub stołeczny powinien wywiesić na sztandarach szczególnie w czasach tak dużej niepewności i podziałów.
Nie tylko Polonia obchodzi swój okrągły jubileusz istnienia w mieście stołecznym Warszawa. Dziesięć lat temu do Warszawy zawitał również Wycackany Gość. Na takich jak ja w stolycy przyjęło się wołać „słoik” – wdzięcznie i dźwięcznie.
Charakterystyczne odgłosy obijających się (a broń Boże – tłukących się) szklanych pojemników wyraźnie usłyszeć można na Dworcu Centralnym w niedzielę wieczorem. We wjeżdżających na perony pociągach tłoczą się studenci i młody narybek pracowniczy, wracający z weekendu spędzonego w rodzinnych stronach. Młodzi taszczą wówczas torby z domowymi wekami mającymi wspomóc ich w zmaganiach z wielkomiejską rzeczywistością. Ta mozaika nadjeżdżających z całej Polski ludzi, a nawet spoza jej granic, wybiera Warszawę w poszukiwaniu rozwoju, miejsca dla siebie i nowej tożsamości. Grupa ta podług niektórych szacunków może liczyć nawet do 500 tysięcy osób – a więc co czwarta osoba spotkana na mieście jest nietutejsza. Ba, nie pomylimy się nawet zbyt mocno mówiąc, iż Szanowny Pan Prezes Grégoire Nitot również zalicza się do tej grupy „słoików”. I tu dochodzimy do sedna sprawy, bowiem odradzający się Klub Polonia w nowym rozdziale swojej historii powinien wykorzystać szansę na zdobycie często niezagospodarowanych serc „nowych Warszawiaków”. A znając tę grupę od środka, śmiało mogę powiedzieć o ogromnym potencjale sportowym i kibicowskim tej grupy.
Na prowincji sprawa jest prosta: na pierwszym miejscu są sprawy małej ojczyzny. Tu wybór został podjęty za kibica – o jego barwach decyduje tabliczka miejscowości, w której się mieszka. Kwestia przynależności na tym się zamyka i nie podlega żadnej dyskusji. Choć lokalna społeczność może mieć problemy z ustaleniem dokładnego miejsca w hierarchii ligowej swoich rozgrywek, to z dużą dozą pewności można powiedzieć, że zazwyczaj oscylują one w okolicy 7 i 8 szczebelka. Ale jest to szczegół nieistotny, gdyż wrażenia towarzyszące wewnątrzgminnym starciom dorównują tym z finałów Ligi Mistrzów. Sprawy robią się bardziej złożone, gdy spojrzymy na drabinkę wyżej. W pewnej mierze siła lokalnego patriotyzmu oddziaływać będzie i tam, często kierując dużą część kibicowskiego potencjału w stronę klubu ekstraklasy leżącego w granicach danej jednostki administracyjnej. Istnieje jednak pokaźna liczba osób, które na tym etapie zrywają z tym schematem i skupiają się na znalezieniu klubu, za którym stać będzie kultura i ideały zbieżne z tymi reprezentowanymi przez zainteresowanego. Właśnie w tym miejscu KS Polonia, jako jeden z nielicznych klubów sportowych w Polsce, ma szansę przedstawić swoje nowe wydanie szerokiemu odbiorcy w wyjątkowo atrakcyjnym świetle.
Razem z kamieniem węgielnym w Warszawę wmurowano różnorodność. Struktura społeczności cechowała się wielonarodowością, mnogością wyznań i idącym za tym szerokim wachlarzem światopoglądów. Mimo dynamicznie rozwijającego się oblicza Warszawy, to stwierdzenie pozostaje niezmiennie aktualne – każdy ma szansę znalezienia tu swojego miejsca, włącznie ze znalezieniem swojej sportowej przynależności. Przy okazji otwarcia nowego rozdziału Polonia powinna wyeksponować właśnie tę stronę swojego oblicza: klubu otwartego dla każdego, a nie zarezerwowanego tylko dla warszawiaka z dziada pradziada. Otwartość, wspólnota, szacunek to wartości, które prawdziwy klub stołeczny powinien wywiesić na sztandarach szczególnie w czasach tak dużej niepewności i podziałów.
Polonia ma jednak mnóstwo lekcji do odrobienia w zakresie swojej promocji i zaistnienia w świadomości młodszego pokolenia. Większość czasu ze spędzonej przeze mnie w Warszawie dekady mieszkałem przy Placu Bankowym, a więc rzut beretem od Konwiktorskiej 6. Niestety, rzadko kiedy kierowałem swoje kroki właśnie w tamtą stronę. Mimo iż Muranów i Nowe Miasto były stałymi punktami na mojej trasie biegowej, to braki w drobnych, ale codziennych działaniach aktywizujących oraz wyjątkowy w tym okresie ogólny klubowy nieurodzaj odstraszały nawet najbardziej skorych do zaangażowania potencjalnych kibiców.
Na korzyść Polonii, oprócz wewnętrznej restrukturyzacji pod rządami Prezesa Nitot i ostatnich sukcesów koszykarskich, mogą jednak zadziałać czynniki zewnętrzne, które odpowiednio wykorzystane mają szansę wzmocnić pozycję klubu i zaskarbić przychylność widzów. Mowa tutaj choćby o nadchodzącym postpandemicznym pragnieniu spotkań i ruchu, które musi znaleźć zaspokojenie w ofercie, by przekuć tę energię w oddanych kibiców. Dodatkowo Polonia ma wszelkie predyspozycje do tego, by stać się długo wyczekiwanym powiewem świeżości na scenie polskiej piłki nożnej. Wśród nawarstwiających się problemów odrętwiałych klubów i ich zarządów, w tym u rywala z Ł3, zgromadzony przez nie kapitał społeczny w ostatnim czasie szybko topnieje. Klub z Konwiktorskiej nie ma zatem chwili do stracenia – pora działać, promować i wygrywać.
Jednego Słoika ostatnio przekonali. Pora na pozostałych. Polonia Ole!
Wycackany Gość