Po planowej wygranej 3:0 w wyjazdowym meczu z Jeziorakiem Iława, zespół przystępował do dwumeczu z Ursusem Warszawa z pięciopunktową przewagą nad wiceliderem rozgrywek. W efekcie pierwszej konfrontacji goście, którzy na K6 przyjechali ewidentnie z nastawieniem wywiezienia jednego punktu, wyjechali z trzema. Szok, niedowierzanie, konsternacja. Rewanż w wykonaniu polonistów był jednak druzgocący.
W pierwszym meczu zamknięte na własnym przedpolu Traktorki, przez pełne 90 minut ofiarnie broniły dostępu do swojej świątyni. Strzały polonistów chybiały celu, aż wreszcie los zakpił z drużyny trenera Mateusza Dudka. Jedna chwila dekoncentracji, zawahania spowodowała, że rywalizacja w LM nabrała nowego wymiaru. Podarowany zespołowi Ursusa gol i końcowy wynik 0:1 sprawił, że na rewanż Czarne Koszule jechały bronić zaledwie dwupunktowej przewagi nad najgroźniejszym konkurentem, który wyczuł swoją szansę i zapowiadał desygnowanie do gry najsilniejszego zestawienia, z udziałem zawodników na co dzień reprezentujących Ursus w rozgrywkach III ligi seniorskiej.
Zespół z K6 nie raz pokazał jak reaguje, gdy ktoś nadepnie mu na odcisk. Z pełną mobilizacją, żądni rewanżu i też w lekko podrasowanym składzie, z Kotonem i Bartkiewiczem, juniorzy udali się na Sosnkowskiego zmazać plamę porażki. Od pierwszej minuty na boisku zameldowali się również Szyszkowski, zastępujący kontuzjowanego Raczyńskiego, powracający po urazie Biedrzycki, podrażniony sobotnią ławką Białek i odpowiedzialny za spokój w tyłach Grzegorzewski między słupkami.
Jak silną kadrą dysponuje team Dudka pokazało już pierwsze 20 minut gry, a każdy z „nowych” zawodników odcisnął piętno w rewanżu na Traktorkach. W 3 minucie Biedrzycki dograł do Białka, ten uderzył w słupek, a dobitkę skutecznie sfinalizował Bartkiewicz. 10 minut później na 2:0 podwyższył Koton po podaniu Bartkiewicza. W 18’ Białek celnie egzekwował jedenastkę zaś w 21’ dzieła zniszczenia dopełnił Szyszkowski, trafiając po raz czwarty do bramki gospodarzy po rzucie rożnym wykonywanym przez Kotona i zgraniu piłki przez Sobolewskiego. Uspokojone wysokim prowadzeniem Czarne Koszule oddały pole przeciwnikowi, za co zostały szybko skarcone, po celnym strzale z jedenastu metrów. Ursus tuż przed przerwą ponownie stanął przed szansą zniwelowania przewagi z rzutu karnego, ale tym razem świetną interwencją popisał się Grzegorzewski, dopełniając tym samym listę bohaterów tego pojedynku. Poloniści w drugiej odsłonie całkowicie kontrolowali mecz. Zabrakło jedynie skutecznego wykończenia wyprowadzanych kontr.
Porażka w pierwszym pojedynku nie była zapowiedzią kryzysu zespołu, a zwykłym wypadkiem przy pracy. Pierwsze 20 minut z Ursusem w rewanżu okazało się prawdziwą demonstracją siły tej ekipy. A nie był to pierwszy taki przypadek w lidze. Przypomnijmy, że na inaugurację ligowej rywalizacji przy K6 podobny los spotkał łódzki Widzew, który po zaledwie 11 minutach gry przegrywał różnicą trzech bramek.
Ostatni majowy pojedynek z Łomżą miał być jedynie formalnością i takim rzeczywiście był. Chociaż po bramce Kellera i prowadzeniu do przerwy 1:0 na początku drugiej odsłony w szeregi gospodarzy wkradło się rozprężenie i przyjezdni mogli pokusić się o wyrównanie. Zapędy Łomży ostudził Kudokas strzelając dwie bramki w krótkim odstępie czasu tuż po wejściu na boisko. Wynik na 4:0 w końcówce spotkania ustalił Waszkiewicz.
W środę 2 czerwca, Polonia na Konwiktorskiej pewnie pokonała Olimpię Zambrów 9:0. Przewaga Czarnych Koszul nad Widzewem, wynosi 8 pkt. Do awansu potrzebny jest 1 punkt w trzech ostatnich spotkaniach.
Zatem sprawę awansu juniorzy z K6 mogą rozstrzygnąć już w rewanżowym meczu z Olimpią Zambrów. W najbliższą sobotę 5.06 udadzą się do Zambrowa być może postawić kropkę nad i.
trener Piotr Stańczuk
Fot. Zbigniew Luchciński – MKS Polonia Warszawa