Piłka nożna

Grégoire Nitot: To jest tylko sport

Już za kilka dni ukaże się styczniowy numer miesięcznika “Polonia Ole!”, a w nim długo wyczekiwany, obszerny wywiad z prezesem Polonii Warszawa S.A. Grégoirem Nitot, przeprowadzony przez naszych redakcyjnych kolegów Pawła Stanisławskiego i Jacka C. Kamińskiego. Wśród wielu ciekawych wątków znajdujemy również bardzo osobiste wyznania Prezesa, pokazujące jego podejście do sportu, do klubu, towarzyszące temu emocje. Poniżej pierwszy fragment rozmowy: 

Emocje przeżywamy w Polonii wszyscy. Ja najbardziej, bo to ja wydaję pieniądze. A to jest sport, tu nie da się wszystkiego przewidzieć, założyć. Zamierzam być jednak w Polonii na długo i nie chcę reagować pod wpływem nerwów. (…) I klub, i firma mają zatem swoją specyfikę. Jest wiele podobieństw, trochę różnic, a to, co najbardziej wyróżnia klub od Sii, to presja ze strony kibica. I w Sii napotykamy czasami na duże problemy. Ale wie o tym tylko kilka osób z najwyższych stanowisk. Wtedy jest łatwiej nad kryzysem zapanować. Czasami firma notuje duże, milionowe straty. Nawet przez kilka lat. Ale łatwiej się z problem mierzyć, bo nie odczuwa się zawiedzionych nadziei kibiców. W klubie piłkarskim – o jednym-dwóch przegranych meczach od razu wiedzą wszyscy. Problem jest dostrzegalny natychmiast, a wraz z nim pojawia się właśnie ta presja. A z nią zarzuty. Takie jak ten, że prezes działa pod wpływem emocji. Że podejmuje złe decyzje. Ja też, jak wspomniałem, mocno przeżywam. Ale sumarycznie trudność ujmując, kiedy pojawia się naprawdę duży problem, zawsze myślę, że mogło być dużo gorzej. Ostatecznie przecież nie jestem na wojnie. Jestem zdrowy. Nikt nie umarł. Przegrany mecz nie jest tragedią. Oczywiście, kiedy Polonia przegra, mam zepsuty cały weekend. Często jadę ze stadionu prosto do domu, a tam nie chcę rozmawiać ani z żoną, ani z dziećmi. Źle śpię, analizuję, jakie błędy zostały popełnione. Bywają i inne, odwrotne sytuacje. Kiedy jest to porażka po, moim zdaniem, dobrej grze, idę do szatni wesprzeć drużynę. Dać jej pozytywny przekaz. Na końcu, jak się już ochłonie, trzeba pamiętać, że to jest tylko sport.

Zobacz więcej w tej kategori